Kazanie ks. bpa Marcina Hintza podczas nabożeństwa inaugurującego obchody 500.lecia Reformacji w DPW

Kazanie ks. bpa Marcina Hintza podczas nabożeństwa inaugurującego obchody 500.lecia Reformacji w DPW

  Diecezja Pomorsko-Wielkopolska   |   Dodano:     14.11.2016 13:13

Kazanie wygłoszone przez ks. bp. Marcina Hintza w kościele Zbawiciela w Sopocie w Pamiątkę Reformacji dnia 31.10.2016 roku z okazji inauguracji obchodów jubileuszu 500-lecia Reformacji w Gdańsku i na Pomorzu.

Uważamy bowiem, że człowiek bywa usprawiedliwiony przez wiarę, niezależnie od uczynków zakonu. (Rz 3,28).

 

Najprzewielebniejsi Księża Biskupi, Przewielebni i Wielebni Duchowni, Drogie Siostry Zakonne, Czcigodni Goście, Siostry i Bracia w Panu,

Po 20 latach od słynnego wydarzenia, gdy ks. dr Marcin Luter przybił 95 Tez do drzwi kościoła zamkowego w Wittenberdze, wzywając do dyskusji na temat rozumienia odpustów, pojawiła się szansa na to, by na Soborze powszechnym mogło dojść do spotkania podzielonego Kościoła. Był rok 37 szesnastego wieku. Mówiono, że jest możliwość, aby spotkać się na w Mantui, aby ewangelicy i katolicy wspólnie usiedli do stołu i szukali rozwiązania. Luter przygotował wówczas Artykuły Szmalkaldzkie, które miały być jego swoistym duchowym testamentem, gdzie miał opisać rozumienie wiary i Kościoła. I tam sięgnął po raz kolejny do treści zawartych w  Pawłowym Liście do Rzymian, wracając do swojego ulubionego biblijnego tekstu, gdzie właśnie w 3. rozdziale odnalazł łaskawego Boga. Zaledwie 2 lata wcześniej napisał Dysputację o wierze (1535), gdzie w 71 tezach bezpośrednio odwoływał się do tekstu Listu do Rzymian, rozdziału 3.

To właśnie w tej nowotestamentowej księdze odnalazł przed laty prawdę, że człowiek jest usprawiedliwiony z łaski przez wiarę. Wykładał tę prawdę jako profesor wittenberskiego uniwersytetu, gdy w latach 1516-17 dokonywał egzegezy tego wspaniałego tekstu Pawła i później przez całe życie był gotów bronić wyznania, że jesteśmy zbawieni darmo z łaski przez wiarę. Starał się czynić wszystko, by ukazać, że to sam Bóg stał się człowiekiem, aby nas wyzwolić z dążenia do samodoskonałości, z naszej hybris, pychy wyniosłości, przekonania, że sami możemy uzyskać zbawienie.

W średniowiecznym Kościele pojawiały się coraz to inne ruchy odnowy, próby odrodzenia żywego chrześcijaństwa. Byli franciszkanie czy dominikanie, którzy głosili potrzebę życia bliżej Chrystusa. Był Jan Hus, którego odrzucono.

Pojawił się wreszcie Marcin Luter i rozpoczął drogę, która doprowadziła do powstania Kościoła ewangelickiego i tym samym w łonie zachodniego chrześcijaństwa pojawienia się wielkiej rodziny konfesyjnej, jaką stanowi protestantyzm. Później byli inni: Melanchton, Zwingli, Kalwin, którzy szukali w Biblii drogi do łaskawego Boga. Żaden z nich nie dążył do podziału Kościoła, do stworzenia własnej frakcji czy wspólnoty eklezjalnej, a nawet żaden z nich nie stanął na czele ewangelickiego Kościoła jako biskup. 

Przeciwnie, Reformatorzy starali się pokazać ludziom łaskawego Boga, dalej Biblię jako Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, jako księgę, w której sam Bóg do nas przemawia i wskazywali, że to Bóg powinien rządzić w Kościele, a nie jakikolwiek człowiek. Dzięki tamtej duchowej walce, dzięki zmaganiu się tak wielu osób z rozlicznymi problemami i wyzwaniami, dzięki reformacyjnemu odkryciu, my dzisiaj – ludzie różnych wyznań – odczytujemy Boga tak, jak powinniśmy Go odczytywać, czyli poprzez Jego Słowo, poprzez Biblię, która obecna jest w życiu Kościoła i w życiu każdego wiernego.

Każdy z nas obcując z Bożym Słowem, z Biblią, obcuje z Jezusem Chrystusem i z Duchem Świętym. Wierzymy, że Bóg przemawia do nas wtedy, gdy zwiastujemy Jego Słowo.

20 lat po ogłoszeniu przez Lutra 95 Tez przeciw odpustom nie doszło do zwołania zjednoczeniowego Soboru. Wręcz odwrotnie, wzmagały się napięcia i wzajemne oskarżenia – drogi zachodniego chrześcijaństwa na niemal 500 lat poszły w innym kierunku.

Aż mniej więcej 50 lat temu, zaraz po II Soborze Watykańskim, w roku 1965 rozpoczęła się rozmowa, bilateralny dialog ekumeniczny, który wskazał, że w XVI wieku wiele było nieporozumień, wiele było zbyt mocno wypowiedzianych słów i musieliśmy czekać na rok 1999, aż luteranie i katolicy, właśnie w sprawie nauki o usprawiedliwieniu, ogłosili wspólną deklarację. To był ważny krok, ale nie koniec drogi wzajemnego przezwyciężania narosłych uprzedzeń.

Musieliśmy czekać jeszcze kolejnych kilkanaście lat, by przeżyć tak historyczny dzień, jak ten dzisiaj. Naprawdę, Drodzy, nie wyolbrzymiam, ale to, co miało dzisiaj miejsce w szwedzkim Lund i Malmö, dla wielu wydaje się być kamieniem milowym w drodze ekumenizmu: przedstawiciele Kościołów luterańskich zrzeszeni w Światowej Federacji upamiętniają wspólnie z Franciszkiem, rzymskokatolickim biskupem Rzymu, Pamiątkę Reformacji, rozpoczynając obchody 500.lecia tego wielkiego wydarzenia. Bo dotąd wydawało się przecież niemożliwe, by móc ekumenicznie obchodzić Święto Reformacji.

Dla nas, ewangelików, było to zawsze święto, wielki dzień odrodzenia, reformy Kościoła, ale dla braci z Kościoła rzymskokatolickiego jest to dzień podziału ciała Chrystusowego. A jednak, mimo tych różnych spojrzeń na tamten początek, rozpoznajemy dzisiaj dary Chrystusowe i Jego Modlitwę Arcykapłańską, która jest wołaniem o jedność w Kościele. I dzisiaj nie tylko w Lund, ale my, także tutaj w Trójmieście, w Sopocie, w tym ewangelickim kościele Zbawiciela, spotykamy się na ekumenicznym upamiętnieniu 500-lecia Reformacji.

Wspólnie się modlimy, razem śpiewamy Bogu na chwałę, dziękujemy za to, co było w przeszłości, a przede wszystkim chcemy patrzeć z nadzieją w przyszłość. Patrzeć na Chrystusa ponad podziałami, rozpoznawać w nim Pana miłości, który przynosi światu orędzie pokoju. Chcemy razem czytać Boże Słowo i wsłuchiwać się w Jego orędzie. Dzisiaj odwołujemy się w sposób szczególny do słów Apostoła Narodów, które tak bardzo wpłynęły na wittenberskiego mnicha i profesora. Doktor Martinus w medytacji Listu do Rzymian odnalazł łaskawego Boga i drogę chrześcijańskiego życia.

To właśnie apostoł Paweł przekazał nam wielkie orędzie, o tym, że tylko Chrystus może nas usprawiedliwić. Natomiast w Liście do Galacjan mówi do nas, że prawdziwa wiara może być czynna jedynie poprzez miłość (Ga 5,6). A miłość ma taką wielką moc, miłość może tak wiele znosić: różnic, podziałów, różnych wyobrażeń i dróg. Miłość może leczyć rany. Możemy spotykać się w Chrystusie, który jest spójnią i doskonałością miłości.

Jakąż głupotą było więc przez tak wiele lat wzajemne oskarżanie się. Jak wielką głupotą było to, że nie potrafiliśmy się spotkać na wspólnej drodze do Chrystusa. W dzisiejszym podzielonym świecie, w globalnej wiosce, w rzeczywistości świata, w którym tak wielu ludzi żyje zupełnie bez Boga, wydaje się, że drogi równolegle wytyczane przez konfesyjne Kościoły, czyli drogi obok siebie, są fałszywym tropem. W dzisiejszym czasie powinniśmy raczej szukać tego, co nas łączy, a nie odnajdywać i pielęgnować dawne podziały.

Szukamy tej wspólnej drogi: czynimy to – w takie dni, jak ten dzisiaj, w Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan, w Światowy Dzień Modlitwy, poprzez dzieło wigilijnej pomocy, wszędzie tam, gdzie spotykamy się wokół Chrystusa i Jego Słowa. Dzisiaj daleka jest nam wszystkim mentalność późnego średniowiecza. Często zupełnie niezrozumiałe są dla nas lęki i problemy ludzi tamtej epoki, tamtych czasów. Nie pielęgnujmy tamtych fobii.

Nie rozpoznajemy dzisiaj Boga jako posępnego, groźnego sędziego, jako Tego, który stawiam nam coraz to nowe, niemożliwe do spełnienia żądania. We współczesnym świecie, niczym w czasach apostolskich, widzimy Boga w Jezusie Chrystusie, Boga, który jest tak blisko nas, że jest jednym z nas i ofiarował siebie samego za nas, abyśmy my byli w Nim wolni.

Dlatego, Drodzy, warto wspominać tamte reformacyjne czasy pełne nadziei i napięć zarazem, odwoływać się do tego, co było sercem dzieła eklezjalnej naprawy: mówić o Chrystusie, mówić o tym, co jest najważniejsze w chrześcijaństwie.

Dlatego o tym reformacyjnym przesłaniu chcemy dzisiaj powiedzieć jako nie o wydarzeniu, które dzieli, ale tym, co zbliża do Chrystusa. Bo dzisiejsze święto to nie jest wspominanie, odwoływanie się tylko do historii, ale nade wszystko jest to święto Chrystusa, naszego Pana i Odkupiciela, święto Tego, który zawsze powinien stać w centrum chrześcijańskiej wiary. To nas łączy: ewangelików, katolików i prawosławnych.

Czy to znaczy, że skoro osiągnęliśmy tak wiele, to możemy popaść w triumfalizm? Z pewnością nie. Dzisiejsze święto jest jednak potrzebne nam wszystkim: ewangelikom i innym chrześcijanom. Wszystkim, którzy mogą dzisiaj zobaczyć, że bolesne i bardzo trudne podziały mają szansę być przełamywane, że możemy w dzisiejszym świecie szukać zupełnie nowej drogi świadectwa. Świadectwa właśnie wobec zsekularyzowanego świata, świadectwa ludzi, których łączy wiara w Jezusa Chrystusa. Ten sygnał, ten impuls, płynie dzisiaj do nas z Lund, z ewangelickiej katedry w Szwecji i poprzez media płynie do nas. Ufam również, że to przesłanie idzie w świat także stąd: z ewangelickiego kościoła Zbawiciela w Sopocie.

Mam głęboką nadzieję, że przez najbliższy rok będziemy mogli wspólnie wiele przeżyć, przemodleć i przemyśleć na różnych płaszczyznach. Będziemy mogli spojrzeć na Reformację z różnych perspektyw: jako na wydarzenie religijne, historyczne, społeczne, kulturowe, muzyczne, gospodarcze, duchowe – w wielu różnych wymiarach. Życzę nam wszystkim, abyśmy nade wszystko przez ten rok odnaleźli Chrystusa, do Niego jak najbardziej się zbliżyli i zawsze powtarzali solus Christus – tylko On jest moim Zbawicielem, i byśmy za apostołem Pawłem mogli powiedzieć, że człowiek jest usprawiedliwiony przez wiarę: Boży to dar – nie z nas. Gdzież więc chluba twoja? – pisze Paweł – Wykluczona! Przez jaki zakon? Uczynków? Bynajmniej, lecz przez zakon wiary. Jesteśmy usprawiedliwieni z łaski Jego przez odkupienie w Chrystusie Jezusie. Obyśmy mogli też za Apostołem Narodów składać świadectwo, że to sam Chrystus żyje w nas (Ga 2,20) i Jego jesteśmy. AMEN.



comments powered by Disqus comments powered by Disqus