Synod Kościoła, Warszawa 25-27 kwietnia 2014

Synod Kościoła, Warszawa 25-27 kwietnia 2014

  ks. Marcin Rayss   |   Dodano:     30.04.2014 19:00

W ostatni weekend kwietnia w Warszawie, w Centrum Luterańskim przy ul. Miodowej 21, na wiosennej sesji obradował Synod naszego Kościoła. Z ramienia Diecezji Pomorsko-Wielkopolskiej w sesji Synodu uczestniczyli delgaci duchowni: ks. bp Marcin Hintz, ks. radca Janusz Staszczak, ks. Marek Loskot, ks. Tomasz Wola oraz delegatka świecka: p. Izabela Główka-Sokołowska.

Ks. Loskot brał udział w pracach synodalnej Komisji Uchwał i Wniosków. Synod Kościoła przyjął m. in. wniosek złożony przez Synod naszej Diecezji dot. edycji katechizmów dla dorosłych. Realizację tego zadania Synod powierzył Radzie Synodalnej.

Zwierzchnik Diecezji Pomorsko-Wielkopolskiej, ks. bp Marcin Hintz, w sobotni wieczór wygłosił rozważanie, którego tekst zamieszczony jest poniżej:

Rozważanie wieczorne wygłoszone przez ks. bpa Marcina Hintza w Warszawie podczas Synodu Kościoła, 26 kwietnia 2014 roku.

Tekst: Mt 5,8

8. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądają.

„Błogosławieni czystego serca albowiem oni Boga oglądają” – taki zapis znajdujemy w tłumaczeniu Biblii Gdańskiej. I sięgnąłem do tego tłumaczenia nie tylko z tego względu, że miejsce zobowiązuje, ale dlatego, że Biblia Gdańska, jako jedyne tłumaczenie, greckie słowa oddaje w czasie teraźniejszym – oglądają. W innych tłumaczeniach znajdziemy „oglądać będą” – także w naszym współczesnym. Również Biblia Niemiecka i Biblia w tłumaczeniu King James oddają to „oglądać będą”. Dlaczego więc tłumacze Biblii Gdańskiej zdecydowali się na oddanie tej społeczności z Bogiem w czasie teraźniejszym? Gdy sięgniemy do tekstu greckiego, tam jest rzeczywiście futurm, a nie czas, który mógłby pozwalać nam przetłumaczyć greckie słowo jako „oglądają”. Czy błogosławieni czystego serca już dzisiaj mają szczególną relację z Bogiem i na czym ta relacja oglądania miałaby polegać?

Egzegeci mówią, że ten fragment błogosławieństwa Jezusa, dokładnie szóste, zapisane w ósmym wierszu Mateuszowej Ewangelii, ma bardzo semicki rys. Dlatego, że Jezus używa tutaj słowa hebrajskiego lew, które przetłumaczono na greckie kardia – serce. I serce w ujęciu hebrajskim wcale nie dotyczyło wyłącznie emocji, wolitywnej sfery ludzkiego życia, ale serce było miejscem rozumu. Znacznie szersze pojęcie niż my to dzisiaj widzimy.

Rozważanie to rozpoczęliśmy od pieśni, która mówi o stworzeniu czystego serca. Ale bardziej znaną i bliską mi pieśnią jest „Stwórz serce czyste we mnie, o Boże mój”. Jej autor Keith Green był z pochodzenia Żydem. Żydem, który był cudownym dzieckiem, dzieckiem swojej epoki i bardzo szybko popadł w opresję tejże epoki. To amerykańska wizja życia. Był buntownikiem, hipisem, który bardzo szybko odszedł od korzeni, popadł w narkotyki, uprawiał – jak sam podkreślał – wolną miłość, roztaczał swoje wizje w hinduskim mistycyzmie i astrologii. Bardzo szybko w to wszystko wpadł i równie szybko z tego wyszedł. W wieku 19 lat nawrócił się na chrześcijaństwo, stał się mesjanistycznym Żydem i zaczął tworzyć piękną muzykę, w tym tę pieśń, która jest zawarta w naszym kościelnym śpiewniku, a w Tygodniu Ewangelizacyjnym w Dzięgielowie była po raz pierwszy śpiewana w roku 1986 i później stała się hitem śpiewnika „Chwalmy Pana”. I myślę, że z naszego pokolenia każdy może powiedzieć, że ta pieśń bardzo wiele dla niego znaczyła. Śpiewaliśmy ją na każdym spotkaniu młodzieżowym od początku lat 80-tych, aż po koniec lat 90-tych. Dzisiaj próbuję śpiewać tę pieśń z moimi konfirmantami i muszę szczerze przyznać, że oni mówią, że nie rozumieją jej treści. Czyste serce stwórz mi Boże? Co to ma znaczyć? Czym jest czystość serca stawiają mi oni pytanie. Wizja jaką przedstawia nam twórca pieśni „Stwórz serce czyste we mnie”, Keith Green, okazała się wielkim przesłaniem dla wielu Amerykanów, a później Europy. Sam autor niestety skończył tragicznie – jako młody człowiek zginął w wypadku samolotowym, gdy latał nad ranczem, farmą, na której stworzył ośrodek chrześcijańskiej misji. Odszedł przedwcześnie pozostawiając młodą żonę i dzieci, a nam zostawiając przesłanie tej pięknej pieśni. I zostawił pytanie, które stawia dzisiaj młode pokolenie: co to jest czystość serca, na czym polega czyste serce, co powoduje, że Jezus mówi, że ci, którzy są czystego serca mają specyficzną relację z Bogiem? Co powoduje, że mogą go oglądać, obcować z Nim? Czy ta wizja, jaką przedstawia nam Keith Green, Jezus, musi się kłócić z wizją współczesnego, postmodernistycznego świata. Gdzie mamy jeszcze we współczesnym świecie wizję czystego serca? Jeśli już, to wizję dzikości serca, totalnej wolności. W tym samym mniej więcej czasie, gdy śpiewaliśmy tę pieśń jako młodzi ludzie – stwórz serce czyste we mnie – na rynek wszedł słynny film Davida Lyncha „Dzikość Serca”. W filmie została przedstawiona zupełnie inna wersja życia. Jest to historia wędrowców zagubionych we współczesnym świecie, pragnących nade wszystko wolności i opętanych namiętnością, niczym młody Keith Green – podróżujący, szukający swego miejsca, gubiący sen z realnością. W tej surrealnej wizji świata ponowoczesnego David Lynch chciał ukazać jak bardzo współczesne społeczeństwo wciąż jest zakłamane i żyje w stereotypach, jak wiele jest w nim prawdziwych fobii i ciemnych stron, jak protestanckie, mieszczańskie społeczeństwo małych miasteczek amerykańskich odrzuca wszystkich tych, którzy do tej dawnej wizji nie pasują. To społeczeństwo chce zmiażdżyć tożsamość zbuntowanej jednostki, depcze się wolność, czyli dzikość serca. Współczesny świat, jak mówi David Lynch, udaje i udają chrześcijanie. Udają przyzwoitość, a ukrywają swoją prawdziwą twarz. Tworzą nierealną, surrealną rzeczywistość, którą tuszują. Tworzą rzeczywistość, która tak naprawdę nie istnieje. A co ukrywają? Ukrywają prawdy swojego serca. Czy David Lynch w tej wizji coś proponuje? Tak naprawdę chyba nie. On chce wyrwać współczesny świat z letargu, tak jak kiedyś Sokrates, który kąsał, by pobudzić do myślenia – tak czyniło wielu. Ale czy tak też właśnie nie czynił sam Jezus w Kazaniu na Górze? Wskazywał nieszczerość – może jeszcze nie chrześcijańskich postaw, bo chrześcijan jeszcze wówczas nie było – ale wskazywał nieszczerość postaw faryzejskich. Uczeni w Piśmie co innego znajdowali w Piśmie, a co innego mieli w swoich sercach. Stąd Jezus mówi o błogosławieństwie czystego serca. Co miałoby ono oznaczać? Prostolinijność, szczerość i prawość. Nie doskonałość, jak chcieli tego w średniowieczu Katarzy, którzy właśnie nawiązywali do greckiego pojęcia katharoi – „czyści” i chcieli być dosłownie całkowicie czyści. Chcieli być perfecti, doskonałymi, którzy tworzą nowy świat, którzy odrzucają wszelkie instytucje państwowe – bo są grzeszne i niedoskonałe. Głosili dobrowolne ubóstwo, pacyfizm, twierdzili, że perfecti mogą rzeczywiście być czyści już tu na ziemi. To nie jest ewangeliczna wizja. Jezus chce od nas prawego serca, szczerego, prostolinijnego, nawet jeśli ono jest dzikie, jeśli chce wolności i poszukuje swojej drogi, tak, jak czynił to Keith Green, zagubiony młody człowiek, który nagle odnalazł Boga, Ewangelię i później jako muzyk był wielkim zwiastunem Chrystusa i Jego miłości.

Apostoł Paweł w 1. Liście do Koryntian również mówi o oglądaniu Boga, że oglądać będziemy Go kiedyś twarzą w twarz, a teraz widzimy jakby przez zwierciadło i niby w zagadce. Stąd jednak futurum  Mateusza 5,8 to właściwe odczytanie i przekaz. To obietnica eschatologiczna, tak jak w hymnie o miłości Apostoła Pawła, to przyszłe oglądanie Boga, do którego zmierzamy.

Człowiek czystego serca będzie na pewno oglądał kiedyś Boga twarzą w twarz. A dzisiaj pozostaje nam eschatologiczna nadzieja i powtórzenie za Psalmistą: „moim szczęściem być blisko Boga”. Bo błogosławieni, jak dobrze już wiemy, powinniśmy raczej tłumaczyć jako szczęśliwi i tak wiele tłumaczeń już dzisiaj to oddaje. Zresztą tak czynił już Hieronim w Wulgacie, mówiąc błogosławieni szczęśliwi czystego serca. Człowiek czystego serca obdarzony jest więc wielkim szczęściem i wielkim błogosławieństwem, eschatologiczną radością, a zarazem szczęściem teraźniejszego czasu, bo dar czystego serca jest wielkim błogosławieństwem. Być człowiekiem czystego serca, to postępować zgodnie z tym, co się myśli. A wierzący czystego serca kształtuje swoje myślenie zgodnie z tym, w co wierzy. Nie trzeba więc odrzucać współczesnego, postmodernistycznego przekazu, który często może nas pobudzić, wyrwać właśnie z letargu i wskazać na Ewangelię, stawiając pytania, na które możemy znaleźć odpowiedzi w rzeczywistości Bożego Słowa. Dlatego błogosławieństwa, słowa Jezusa, wciąż mają wielką moc i prawdziwie szczęściem ludzkim być blisko Boga, i szczęście być obdarzonym darem czystego serca. Niech Bóg nas każdego dnia tym darem obdarza, niech oczyszcza sam nasze serca z naszych lęków, stereotypów, z naszych wizji, które chcemy narzucać innym, a nie potrafimy sami ich zrealizować. A wtedy i naszą nadzieją będzie, że Jego oglądać będziemy twarzą w twarz. Amen.



comments powered by Disqus comments powered by Disqus