Kazanie ks. bpa Marcina Hintza wygłoszone w Toruniu w Święto Epifanii 6 stycznia 2015 roku
Kazanie wygłoszone przez ks. bpa Marcina Hintza w Toruniu w Święto Epifanii, podczas uroczystego nabożeństwa pożegnalnego ks. Jerzego Molina w dniu 06.01.2015 roku.
Tekst kazalny: 1.Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejemie Judzkim za króla Heroda, oto mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: 2.Gdzie jest ten nowo narodzony król żydowski? Widzieliśmy bowiem gwiazdę jego na Wschodzie i przyszliśmy oddać mu pokłon. 3.Gdy to usłyszał król Herod, zatrwożył się, a z nim cała Jerozolima. 4.I zgromadziwszy wszystkich arcykapłanów i nauczycieli ludu, wypytywał ich, gdzie się ma Chrystus narodzić? 5.A oni mu rzekli: W Betlejemie Judzkim; bo tak napisał prorok: 6.I ty, Betlejemie, ziemio judzka, wcale nie jesteś najmniejsze między książęcymi miastami judzkimi, z ciebie bowiem wyjdzie wódz który paść będzie lud mój izraelski. 7.Wówczas Herod przywołał potajemnie mędrców, dokładnie dowiedział się od nich o czasie pojawienia się gwiazdy. 8.I posłał ich do Betlejem i rzekł: Idźcie, dokładnie się dowiedzcie o dziecięciu, a gdy je znajdziecie, donieście mi, abym i ja poszedł oddać mu pokłon. 9.Oni zaś, wysłuchawszy króla, odeszli. A oto gwiazda, którą ujrzeli na Wschodzie, wskazywała im drogę, a doszedłszy do miejsca, gdzie było dziecię, zatrzymała się. 10.A ujrzawszy gwiazdę, niezmiernie się uradowali. 11 I wszedłszy do domu, ujrzeli dziecię z Marią, matką jego, i upadłszy, oddali mu pokłon, potem otworzywszy swoje skarby, złożyli mu w darze złoto, kadzidło i mirrę. 12.A ostrzeżeni we śnie, by nie wracali do Heroda, inną drogą powrócili do ziemi swojej. (Mt 2,1-12)
Przewielebni Księża, Księże Radco – Proboszczu, Wysoka Rado Diecezjalna, Panie Prezydencie, Szanowni Goście, Czcigodni Zgromadzeni, Siostry i Bracia w Panu,
spotkaliśmy się dzisiaj, 6 stycznia, w Święto Epifanii, czyli Objawienia Pańskiego. Spotkaliśmy się z różnych powodów. Przede wszystkim, by dziękować Bogu za to, że się nam objawia, że mamy wolny dzień w naszym kalendarzu, w którym możemy to szczególne święto dzisiaj przeżywać. Ale dla większości z nas, tutaj zgromadzonych, w toruńskiej, ewangelickiej kaplicy, powodem jest dziękczynienie Bogu za służbę ks. radcy Jerzego Molina w toruńskiej parafii. Ale, Drodzy, taka jest droga duchownego, że to nie jego życie i jego myśli powinny stać w centrum, ale zawsze to Bóg, który mu się objawił, który go powołał, i który nakazuje każdemu z nas, drodzy bracia w urzędzie, głosić Jego słowo i głosić Jego moc.
W tym roku wypada nam wsłuchać się i wczytać w tekst Mateuszowej Ewangelii, który opisuje wizytę magów, czyli mędrców, ze wschodu. I musimy powiedzieć, że ten tekst nie posiada żadnych innych paraleli w dokumentach chrześcijańskich z pierwszego i drugiego wieku. To takie swoiste dobro Mateuszowej Ewangelii, która pierwotnie była adresowana przede wszystkim do Żydów, do tych, którzy urodzili się w narodzie wybranym, która miała udowadniać im, że ten Jezus, narodzony w Betlejem, jest prawdziwie tym, który miał przyjść: Mesjaszem – Bożym Synem – Zbawicielem.
Współczesna egzegeza, zarówno katolicka, jak i ewangelicka, nie wchodzi w szczegóły, czy rzeczywiście to wydarzenie miało miejsce, bowiem nie sposób absolutnie potwierdzić wizyty jakiejś grupy mędrców ze wschodu w palestyńskim miasteczku. Ale istotne jest i o tym głosi całe współczesne chrześcijaństwo, by wczytać się w tę historię, przeżyć ją i odnieść ją do siebie, by poruszyć się tym, co tam się wydarzyło. Bo Mateusz udowadnia nie tylko Żydom, ale Babilończykom i wszystkim na świecie, że nawet natura, świat, gwiazdy, w obliczu takiego wydarzenia – jakim było przyjście na świat Zbawiciela – nie mogą pozostać obojętne.
Mamy więc historię, która dzieje się w Betlejem, miasteczku w bliskiej odległości od Jerozolimy, która wcale nie była wtedy stolicą prowincji, bo wiemy, że Kwiryniusz mieszał w Syrii. Dzieje się to w czasach króla Heroda, króla ustanowionego przez senat rzymski w 40 roku przed Chrystusem, jako księcia, władcę małego fragmentu rzymskiej prowincji. Herod pełen lęków sprawował swoją władzę aż do śmierci w 4 roku naszej ery. Jest to postać ważna dla tamtych czasów, postać tragiczna, uwikłana w polityczne układy i interesy, starająca się przede wszystkim zachować swój status posiadania. I także w tej historii występuje on w bardzo negatywnym kontekście, jako ten, który boi się przyjścia na świat Bożego Syna. Betlejem – miasto chleba – symboliczne miejsce, do którego zmierzają z daleka nieokreśleni mędrcy ze wschodu. Grecki tekst używa słowa magoi, czyli magowie. Współczesne tłumaczenia różnie próbują to oddać: mędrcy, astrologowie. Słowo magoi, o którym mówi grecki tekst, oryginalnie pochodzi od kapłanów z ludu Midianitów, którzy zajmowali się właśnie gwiazdami. Ale w szerszym tekście, w szerszym kontekście, chodzi ogólnie o astrologów, mędrców, badaczy, którzy z gwiazd starają się zrozumieć dzieje świata.
W różny sposób, Drodzy, my staramy się pojąć świat, w którym żyjemy. Dla jednych jest to fizyka, jako uniwersalny kod świata, w którym żyjemy i związana z nią astronomia. Dla innych jest to przede wszystkim biologia, wiedza organiczna, która prowadzi poprzez ewolucję do zrozumienia człowieka. Inni starają się w dalszym ciągu w numerach, gwiazdach zrozumieć swoją przyszłość. Wielu ludzi w literaturze, w sztuce stara się zrozumieć swoje miejsce na świecie. Ale też jest jedna księga uniwersalna, która stara się nam ukazać miejsce człowieka w perspektywie bycia Bożym stworzeniem. Nie tylko układem pierwiastków, czy wynikiem procesu ewolucji, ale pokazuje ta księga, że jesteśmy Bożymi dziećmi, że to Bóg stworzył ten świat, bez względu jak to przebiegało procesualnie, co opisuje fizyka, biologia i inne nauki. I ci mędrcy ze wschodu, magowie, są symbolem wiedzy tamtych czasów, symbolem ludzi, którzy poszukują prawdy, szukają jej w fizykalnej rzeczywistości, ale wiedzą, że kryje się za tym drugi, głębszy sens. Idą więc w niepewności, w lęku, w niewiadome, wierząc, że gwiazda ukazująca się na niebie wskazuje przyjście wielkiego człowieka, kogoś szczególnego, który zmieni bieg świata.
W tradycji chrześcijańskiej z czasem przyjęto, że było ich trzech. Ale na najstarszych malowidłach, nawet tych w katakumbach, znajdujemy różną ilość owych mędrców. Zwykle jest trzech, ale są też malowidła pokazujące dwóch, czterech, sześciu, a niektórzy chcieli symbolicznie widzieć ich nawet dwunastu, w odniesieniu do świętej liczby Starego Testamentu. A ich imiona, która na wielu chrześcijańskich domach są dzisiaj wypisywane, czyli Kasper, Melchior i Baltazar, są późnego, już średniowiecznego pochodzenia i wynikiem ludzkiej tradycji. Nie wiemy więc kim byli, gdzie dokładnie mieszkali, ale widzimy ich poznawczą chęć: dotrzeć do tego, o którym zapisane jest w gwiazdach, dotrzeć do tego, o którym świadectwo daje cała natura. Idą więc za gwiazdą, która prowadzi ich do Palestyny. Gdzie więc można szukać wielkiego człowieka? W stolicy danego regionu – tak im się wydaje. Idą więc do Jerozolimy i zwracają się do tego, który powinien być najlepiej poinformowany, czyli do władcy. Pytają się Heroda, gdzie można go znaleźć. Są zagubienie, bo natura daje nam, Drodzy, tylko cząstkową odpowiedź. I to jest świadectwo tych mędrców ze wschodu, że musi być podpowiedź Bożego Słowa, proroków. To oni ostatecznie wskazują na Betlejem. Herod nie posiada takiej wiedzy, jest zbyt zajęty sprawowaniem władzy, bronieniem swojego stanu posiadania, by wczytywać się w księgi Prawa, Proroków i Pism. Pyta się więc duchownych, pyta się kapłanów, by powiedzieli, gdzie ma się narodzić Mesjasz. I ci jednoznacznie wskazują za prorokami: ma narodzić się w Betlejem, symbolicznym mieście. Betlejem judzkie było bowiem miejscem narodzenia Dawida, wielkiego króla, tego, który nadał chwałę Izraelowi, który był autorem Psalmów, i który miał być protoplastą, praojcem tego, który ma wyzwolić tak wielu. A Betlejem to symboliczna nazwa – Dom Chleba – tutaj na świat miał przyjść Mesjasz, Zbawiciel narodu wybranego i Zbawiciel całego świata.
Natura daje dam cząstkowe odpowiedzi na temat natury człowieka. Musimy zawsze je uzupełnić tym, co zapisane jest w Piśmie. I tak tutaj, w tych dziejach mędrców ze wschodu, te dwie rzeczywistości się spotykają: ludzka wiedza wielka i potężna, ale niedoskonała, uzupełniana jest przez świadectwo Pisma Świętego. Mędrcy ze wschodu poddają się tej wiedzy, uznają jej wyższość nad swoimi badaniami i zmierzają do Betlejem, by tam złożyć Jezusowi dary przeznaczone dla monarchy. Takie dary składano bowiem wówczas tylko najwyższym władcom, królom. Znamy ich symbolikę. Mirra, wonna żywica, to składnik kadzidła używanego podczas liturgii. Ale w starożytności była używana przede wszystkim jako drogocenne lekarstwo we wszelkich chorobach. A w Starym Testamencie mirra była również składnikiem oleju świętego, używanego do namaszczania, a także była użyta przy balsamowaniu zwłok samego Jezusa. Mirra prorokuje więc i wskazuje na męczeństwo. Kolejny dar, kadzidło – olibanum – w Judaizmie było używane przede wszystkim w świątyni, było wyrazem czci oddawanej samemu Bogu przez naród, używane do celów sakralnych. Co więcej, w Izraelu zakazane było używanie kadzidła do innych celów. Ołtarz w świątyni jerozolimskiej, to miejsce święte, gdzie kadzidło mógł zapalać tylko kapłan. W niektórych wierzeniach talmudycznych mamy zapisy, że dym kadzidła osłaniał kapłana przed bliskością Boga, przed mocą Bożą kapłan był ochraniany właśnie przez kadzidło. Ten drugi dar wskazuje więc nam na Boskość Jezusa, a w liturgii chrześcijańskiej kadzidło jest symbolem unoszącej się do Boga modlitwy – jak pisze o tym objawienie. Kadzidło jest używane do dzisiaj w większości chrześcijańskich Kościołów. I wreszcie ostatni dar, najbardziej zrozumiały – złoto – to symbol królewskiej władzy. Jezus to władca świata. Te trzy dary pokazują nam kim jest Jezus: człowiekiem, męczennikiem, Bogiem i władcą świata.
Nie szukajmy więc, Drodzy, w tej historii ani imion ani liczby tych, którzy przyszli do Jezusa. Nie szukajmy ścisłości i nieścisłości, bo tych drugich naukowo znajdziemy oczywiście więcej. Ale poszukajmy siebie w tej historii, co my możemy dać Jezusowi w darze? I jak my rozpoznajemy Go? Czy widzimy w Nim tylko człowieka, czy widzimy w Nim to wszystko, co widzieli owi mędrcy? Widzimy człowieka, który cierpiał, narodzonego z Marii Panny, widzimy Boga, który z Ojca pochodzi i widzimy Króla, władcę świata, który przyjdzie ponownie na sąd. Odnajdźmy się w tych darach, zobaczmy poprzez nie prawdziwego Jezusa, tego, który przyszedł na świat jako prawdziwy człowiek, jako prawdziwy Bóg, który przyszedł do nas jako Zbawiciel, by zmienić nasze życie. To jest w tej historii tak naprawdę istotne, by w tym wszystkim, co się dzieje w Betlejem, odnaleźć siebie: w pasterzach, w mędrcach, w Marii, Józefie, odnaleźć siebie i swoją relację do Chrystusa. W tym kryje się właśnie sens tego cudownego wydarzenia, które ukazuje nam, czyli objawia prawdę, że na świat przyszedł prawdziwie Boży Syn. Ten, który poprzez swoje narodziny, życie, męczeństwo, śmierć i wreszcie zmartwychwstanie doprowadza świat do zbawienia, który przemienia ten świat, w którym żyjemy. Wykorzystajmy ten wielki dar dzisiejszego dnia, by tak właśnie spojrzeć na Jezusa, z wiarą prostych ludzi, czyli pasterzy, z wiarą uczonych tego świata, czyli mędrców i z wielką ufnością, jaką charakteryzują się Józef i Matka Boża, Maria.
Bóg objawia się nam, by nas przemienić, by obdarzyć nas życiem wiecznym i nowym życiem tutaj, na ziemi. Przyjmijmy ten Jego wielki dar i złóżmy Jemu w darze to, co mamy – nasze życie.
Amen.