Kazanie ks. bpa Marcina Hintza wygłoszone w kościele rzymskokatolickim w Gdańsku w ramach TMoJCh 2015

Kazanie ks. bpa Marcina Hintza wygłoszone w kościele rzymskokatolickim w Gdańsku w ramach TMoJCh 2015

  ks. Marcin Rayss   |   Dodano:     22.01.2015 14:40

Kazanie wygłoszone przez ks. bpa Marcina Hintza w kościele rzymskokatolickim św. Alberta w Gdańsku-Przymorzu podczas Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan 20.01.2015 roku.

Tekst kazalny: [Jezus] Polecił [Samarytance]: Idź, zawołaj swojego męża i przyjdź tutaj. Kobieta oznajmiła: Nie mam męża. Powiedział jej Jezus: Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, z którym teraz jesteś, nie jest twoim mężem. Zgodnie z prawdą to powiedziałaś. (J 4,16-18)

 

W dzisiejszym dniu – trzecim tegorocznego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan – chcemy wsłuchać się w sposób szczególny w słowa Samarytanki, która oznajmiła Jezusowi: „nie mam męża”. To słowo padło po tym, jak Jezus poprosił ją, aby zawołała swego małżonka i kobieta wtedy mówi szczerze: „nie mam męża”. Zatem tematem rozmowy przy Jakubowej Studni staje się życie tej kobiety. Jezus wie kim ona jest, zna jej życie, jej drogę, wie, że owa kobieta miała pięciu mężów, a mężczyzna, z którym obecnie żyje, nie jest jej mężem. Żyje więc ona gdzieś na marginesie swego społeczeństwa. I my nagle, wsłuchując się w tę historię, zastanawiamy się: dlaczego tak się stało? Czy straciła mężów, czy oni się z nią rozwiedli, czy ona ich opuściła? Czy była wdową? Miała dzieci, czy też była osobą samotną i przypadkowo, z bólu tylko, z rozpaczy, z samotności, poszła do owego nieznanego mężczyzny? Gdy tak zaczynamy się zastanawiać budzą się w nas stereotypy, myślimy często o niej w najgorszy możliwy sposób. Uważamy za cudzołożnicę, osobę z marginesu, człowieka niegodnego szacunku. Pewnie mało kto z nas chciałby z nią rozmawiać. Ale nie Jezus. Jezus podejmuje z nią rozmowę, Drodzy, bo właśnie Jezus, jak sam powiedział, przyszedł nie do tych, co się dobrze mają, ale do ludzi zagubionych, do ludzi odrzuconych przez społeczeństwo, którzy w sposób zawiniony lub niezawiniony znaleźli się gdzieś poza głównym nurtem społecznego życia.

Jezus przełamuje bariery i stereotypy. Nie tylko w swoim środowisku narodowym, nie tylko wśród Żydów, ale rozmawia z Samarytanką, co wówczas wielu Żydów w ogóle nie byłoby w stanie zrobić. Jezus pokonuje różnice religijne, kulturowe i dalej proponuje Samarytance spotkanie w duchu i w prawdzie. I mówi do nas, byśmy my również czcili Boga w duchu i w prawdzie, a nie spierali się o szczegół: jak należy prowadzić liturgię, na tej, czy na tamtej górze powinna stać świątynia, czy ta, czy inna prawda dogmatyczna, doktrynalna jest ważniejsza, a inna nieistotna. Jezus przede wszystkim mówi: musimy spotkać się przy studni życia. Musimy wyjść sobie naprzeciw i rozmawiać, poznawać się, spróbować zrozumieć tę, czy inną życiową drogę. Jezus zawsze tak postępował, jeśli kogoś spotkał na swojej drodze. Czy był to zatroskany Zacheusz, czy Mateusz siedzący na cle, czy też Samarytanka, która przyszła do studni w samo południe, tak, by nikt jej nie spotkał. A jednak spotkał ją Jezus. Otworzył swoje serce na jej problemy i nie potępił jej, tylko starał się pokazać drogę, która powinna być drogą do Boga. Jezus mówi i do nas, byśmy szukali Go w duchu i w prawdzie, byśmy potrafili pójść drogą trudną, nawet jeśli wiedzie ona przez krainy, które wydają się nam obce, nawet wtedy, kiedy trzeba będzie rozmawiać z człowiekiem, który może mieć inną wizję świata, inne rozumienie niż my, nawet wtedy, gdy musimy rozpocząć dialog z kimś, kto jest wobec nas wrogo nastawiony.

Spotkać się wokół żywej wody, pozwolić, by ta woda nas obmyła, byśmy byli czyści i byśmy przede wszystkim nie oceniali według ludzkich miar. Bo bardzo prosto jest w tej historii pójść w życie kobiety. Szukać przyczyn jej upadku, zagubienia, tworzyć historie, opowieści dlaczego tak się właśnie stało. Pięciu mężów – to przecież godne potępienia. A jeszcze bardziej godne potępienia jest to, że teraz żyje z jakimś mężczyzną bez ślubu, ucieka przed innymi, jest zakompleksiona, opuszczona, zagubiona. Łatwo jest oceniać, oczerniać, bo wtedy my, Drodzy, czujemy się lepsi. My przecież nie mieliśmy pięciu żon, pięciu mężów, nie żyjemy w takiej, czy innej formie życiowej, jesteśmy porządnymi, dobrymi ludźmi. Łatwo jest wtedy postawić siebie na piedestale, gdy innego się oczerni, zwymyśla. Ale to nie jest droga Jezusa przez Samarię. Jezus mówi nam: nie oceniajmy innych zanim nie poznamy drogi ich życia. Bo przecież mogło, Drodzy, tak być, że owa kobieta miała pięciu mężów, którzy po kolei umierali. Znam taką historię, że pewna kobieta miała rzeczywiście trzech mężów, którzy umarli – wszyscy na chorobę nowotworową. I ta kobieta z lęku nie chciała zawrzeć kolejnego związku małżeńskiego, bo się bała, że ciąży nad nią jakieś fatum i ten człowiek, którego kocha, z którym chce być, też odejdzie z tego świata. Ten przykład pokazuje jak łatwo jest ocenić, zaszufladkować i stwierdzić: „jestem lepszy”. A może za tym krótkim opisem ludzkiego życia, kryje się nieprawdopodobna tragedia, cierpienie, ból i chęć odnalezienia drogi do prawdy? Jezus pokazał tej kobiecie gdzie jest droga, gdzie powinna szukać Boga w duchu i w prawdzie.

W tegorocznym Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan zastanawiamy się nad tą historią zapisaną w Janowej Ewangelii. A ten tekst dali nam do przemyślenia chrześcijanie różnych wyznań z Brazylii. Oni doświadczają obecnie sporów pomiędzy Kościołami, wynoszenia się jednych nad drugich, wskazywania, że jedni są bardziej pobożni, żyją zgodnie z Bożymi przykazaniami, gdy inni próbują jakoś ułożyć się z tym światem. Chrześcijanie z Brazylii mówią nam, że wśród nich jest wiele przemocy, braku szacunku dla różnych wyznań i tradycji, że między chrześcijanami w Ameryce Południowej panuje prawdziwa rywalizacja: kto jest mocniejszy, kto jest bardziej charyzmatyczny, kto ma więcej uzdrowień, nawróceń, kto jest prawdziwym czcicielem Boga? W nawiązaniu do tej historii z Ewangelii Jana: która góra jest prawdziwsza, gdzie prawdziwie należy oddawać Bogu cześć? Czy lepsza jest góra Garizim w Samarii, czy może jednak prawdziwsza jest ta świątynia w Jerozolimie? Dlatego Jezus i nam mówi, byśmy się nie wywyższali, ani na tej górze, ani w Jerozolimie. Jezus mówi: prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Bogu w duchu i w prawdzie, a takich właśnie czciciele chce mieć Ojciec.

W ruchu ekumenicznym dzisiaj często mówimy właśnie o ekumenizmie duchowym, byśmy nie na płaszczyźnie dogmatów, formuł spotykali się, ale właśnie czcząc Boga, oddając mu hołd, cześć w duchu i w prawdzie. Ekumenizm duchowy zostawia na boku spory, uprzedzenia, stereotypy i chce spotkania, dialogu, i wspólnej modlitwy. Bo czyż może być coś piękniejszego jak wspólna modlitwa ludzi wierzących w jedynego Boga? A wtedy otwartość pomoże nam przezwyciężyć nasze antagonizmy, wrogość, uprzedzenia, albo chociaż stereotypy, którymi często posiłkujemy się opisując inne wyznania. Pozwólmy Bogu, Duchowi Świętemu, działać w naszym życiu. Pozwólmy, by nie interesy poszczególnych grup stawały się istotniejsze, ale wspólne czczenie Boga i zobaczmy, że potrzebujemy studni wody żywej – Jezusa Chrystusa – by przy tej studni żywej wody zatrzymać się, tak jak Jezus – odpocząć, by zakończyć rywalizację, spory, albo i przemoc, która ma miejsce w Brazylii.

Drodzy, my wszyscy potrzebujemy studni, aby udać się tam, zatrzymać i ciągle się uczyć. By poznawać, że prawdziwi wyznawcy Boga powinni Mu właśnie oddawać cześć w duchu i w prawdzie, a nie w sporach. Jeśli pozwolimy Chrystusowi, Jezusowi przechodzącemu przez Samarię, prawdziwie stać się źródłem naszego życia i Tym, który nas oczyszcza z naszych wizji, stereotypów, wtedy to, co wydaje się wciąż niemożliwe – jedność sióstr i braci chrześcijan – stanie się możliwa, stanie się realną wizją i celem, do którego wszyscy powinniśmy zmierzać. Pozwólmy więc, by Jezus przemawiał do nas tak, jak przemówił do tej samarytańskiej kobiety. Pozwólmy by i On wywołał w nas taką radość, jaka stała się jej udziałem. Pozwólmy, by Jezus zapanował nad naszym życiem i stał się naszą drogą, prawdą oraz sensem tego wszystkiego, co czynimy.

Samarytanka powiedziała: „zobaczcie człowieka, który wszystko o mnie wie, zobaczcie Tego, który powiedział mi wszystko, co uczyniłam. Czy to nie jest Chrystus?”. Ta kobieta uwierzyła, że On jest Mesjaszem, Chrystusem, Zbawicielem świata, Zbawicielem Samarytan, Żydów, Polaków, Rosjan, Niemców i Brazylijczyków, którzy w tym roku mają dla nas to dzisiejsze przesłanie.

I my, którzy jesteśmy tymi, o których Chrystus wie wszystko, powiedzmy: On jest Zbawicielem, który przyszedł na świat do wszystkich ludzi. Amen.



comments powered by Disqus comments powered by Disqus