Kazanie ks. bp. Marcina Hintza wygłoszone podczas Diecezjalnego Zjazdu Chórów w Pile

Kazanie ks. bp. Marcina Hintza wygłoszone podczas Diecezjalnego Zjazdu Chórów w Pile

  Diecezja Pomorsko-Wielkopolska   |   Dodano:     10.05.2016 13:46

Kazanie wygłoszone przez ks. bpa Marcina Hintza w kościele św. Jana w Pile dnia 8 maja 2016 roku, w Niedzielę Exaudi, z okazji XXX Zjazdu Chórów Diecezji Pomorsko-Wielkopolskiej.

 

Tekst kazalny: Ef 3,14-21

14. Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem,

15. od którego wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi bierze swoje imię,

16.by sprawił według bogactwa chwały swojej, żebyście byli przez Ducha jego mocą utwierdzeni w wewnętrznym człowieku,

17.żeby Chrystus przez wiarę zamieszkał w sercach waszych, a wy, wkorzenieni i ugruntowani w miłości,

18.zdołali pojąć ze wszystkimi świętymi, jaka jest szerokość i długość, i wysokość, i głębokość,

19.i mogli poznać miłość Chrystusową, która przewyższa wszelkie poznanie, abyście zostali wypełnieni całkowicie pełnią Bożą.

20.Temu zaś, który według mocy działającej w nas potrafi daleko więcej uczynić ponad to wszystko, o co prosimy albo o czym myślimy,

21.temu niech będzie chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie po wszystkie pokolenia na wieki wieków. Amen.

 

Przewielebni Księża, Drogie Siostry i Drodzy Bracia w Panu, Uczestnicy jubileuszowego Zjazdu Chórów Diecezji Pomorsko-Wielkopolskiej,

spotkaliśmy się na tegorocznym, jubileuszowym Zjeździe w Niedzielę Exaudi, w 6. Niedzielę po Wielkanocy, która mówi o modlitwie i prośbie. Mówimy do Boga, by wysłuchał modlitwy naszej. Staramy się więc przemyśleć na czym polega modlitwa i spytać się sami siebie przez tekst Apostoła Pawła: jak my się modlimy? – ewangelicy początku XXI wieku.

Paweł rozpoczyna swoje rozważania od modlitwy wstawienniczej i później rozbudowuje ją w piękną doksologię, czyli hymn pochwalny na cześć Chrystusa. A modlitwę rozpoczyna od postawy modlitewnej: „zginam kolana moje przed Ojcem”. I my, gdy się modlimy, składamy ręce, jedni zaginając palce, inni trzymając ręce tradycyjnie w stronę Boga, wielu też współcześnie chrześcijan otwiera swoje ręce, gdy wznosi swą modlitwę – jako symbol otwarcia się na działanie Ducha Świętego. Różne postawy, ale coraz rzadziej w naszej tradycji obecna jest ta postawa, o której mówi Paweł: postawa klęcząca, czyli zgięte kolana przed Bogiem. Klękamy praktycznie w większości naszych kościołów przystępując do Komunii Świętej, a i to nie wszędzie. Są takie parafie, w których zwyczaj klękania od Oświecenia całkowicie został wyrugowany z ewangelickiej duchowości. A jest to postawa głęboko zakotwiczona w Nowym Testamencie. Taką postawę przyjmował Apostoł Narodów, gdy chciał się zwrócić do Boga. Dlaczego tak? Dlatego, że wtedy sobie uświadamiamy kim jesteśmy wobec Boga, że Go prosimy, że On jest Panem, a my tymi, którzy wyciągają do Niego ręce, otwierają się na Jego działanie lub koncentrują się na tym, co On ma nam do powiedzenia. Wtedy rozpoznajemy, że modlitwa jest dialogiem, rozmową dwojga, a nie tylko naszym monologiem wznoszonym do Boga. W modlitwie bowiem nie chodzi tylko o prośby nasze, na których tak często się koncentrujemy, ale chodzi o to, żeby nawiązać dialog z Tym, który jest po drugiej stronie, i który nie jest nam równy, a to przypomina postawa klęcząca – zgięte kolana przed Ojcem.

Paweł to wszystko chce nam dzisiaj uświadomić, że modlitwa, jakakolwiek by nie była – a przecież znamy typologię modlitwy z nauki konfirmacyjnej i większość z nas mogłaby powiedzieć dokładnie jakie mamy rodzaje modlitw – ale Paweł chce nam dzisiaj uświadomić, że jesteśmy od Boga zależni i dlatego mówi nam, skąd pochodzimy jako modliciele – jesteśmy z rodu Boga i podkreśla nam: „my, ludzie, sami z siebie nie jesteśmy w stanie pojąć istoty Tego, który nas stworzył”. Nasze poznawanie Boga, jako Stwórcy, jest możliwe tylko wtedy, gdy nasza relacja z Nim jest relacją łaski, gdy wiedzę o Nim, ową grecką epistemę, otrzymujemy jako zależni, jako Ci, którzy klęczą – wtedy możemy zrozumieć i pojąć Boga. Apostoł więc przypomina nam o modlitwie, którą rozpoznajemy w słowach dzisiejszego Psalmu – Introitu, od tego rozpoczynamy nabożeństwo, od wspólnego śpiewu: „Słuchaj, Panie, głosu mego!”. I dzisiaj chcemy, aby ten głos w różnej postaci dotarł do Bogu, jako społeczność diecezjalna dzisiaj zanosimy wielki hymn na cześć Tego, który dał nam siły, mądrość, wszystkie członki – jak to mówi Mały Katechizm – i chce byśmy dzisiaj w modlitwie poszukiwali obecności Boga w naszym życiu, i w otaczającym nas świecie. Paweł mówi więc nam: „postawa modlitwy jest właściwa wtedy, gdy rozpoznajemy, że to Bóg jest nad nami i On jest Panem naszego życia”.

Dzisiejsza modlitwa, która powiązana jest z naszym diecezjalnym Świętem Muzyki, pokazuje nam o jeszcze jednej prawdzie, o której mówił już św. Augustyn: że ten, kto śpiewa, po dwakroć się modli. W harmonii różnych dźwięków, głosów, w harmonii czterogłosowego śpiewu, widzimy, jak skomplikowana może być muzyka, a zarazem jak wspaniale, różnorodnie, w polifonii może oddawać nasze wychwalanie Boga. I myślę, że właśnie to pokazuje nam, ten wspólny śpiew, który będzie codą dzisiejszego Zjazdu Chórów, jak różnymi jesteśmy ludźmi: kobietami, mężczyznami, młodymi, starszymi, z całym swoim bagażem doświadczeń, a jednak potrafimy stanąć razem i wspólnym głosem uwielbiać Boga, wołać: „Pochwal, mój duchu, Mocarza wielkiego wszechświata”. Ta pieśń właśnie mówi o tym samym, o czym Paweł w doksologii: jak wielki jest Bóg, jak wielką ma siłę stwarzającą świat i jak On sam może przekształcać nasze życie, przemieniać nas, i ukazywać nam coraz to nowe prawdy o świecie. Bo o utwierdzeniu w wewnętrznym człowieku, utwierdzeniu w modlitwie i owej sile poznawania miłości Chrystusowej, Paweł chce nas dzisiaj przekonać. Byśmy modlitwą proszącego potrafili dotrzeć do tego, co ma nam Bóg do powiedzenia o naszym życiu. A nam często się wydaje, że jeśli poznamy świat przyrody, czyli to, co Paweł nazywa długością, szerokością, wysokością i głębokością, że jeśli to zmierzymy, opiszemy w chemicznych, fizycznych formułach, to zrozumieliśmy świat. Apostoł Narodów pokazuje nam, że to jest dopiero pierwszy krok, to jest cząstka poznania prawdziwej rzeczywistości, by głębiej poznać istotę świata, relacji międzyludzkich, trzeba zgiąć kolana i uznać, że to nie my panujemy nad światem, że nie jesteśmy w stanie poprzez chemiczne, fizyczne operacje wszystko w nim uczynić, ale że prawdziwą głębię wiedzy, poznanie człowieka i Boga, otrzymujemy w wewnętrznym człowieku, w Duchu przez Jezusa Chrystusa, który uczy nas jak żyć, co czynić i w jakiej relacji pozostawać do drugiego człowieka.

Dzisiejsze Święto, dzisiejsza niedziela, przygotowuje więc nas na Zesłanie Ducha Świętego, na to wielkie święto założenia Kościoła, gdy apostołowie niepewni, przerażeni brakiem obecności Mistrza obok nich, zostali wzmocnieni przez działanie Ducha Świętego. Do tego również nawiązuje Paweł w Liście do Efezjan – musimy otworzyć się na działanie Ducha Świętego w Kościele i w nas samych, powiedzieć uczciwie, że są granice naszego poznania, naszego działania, i że potrzebujemy działania Ducha Świętego w naszym życiu, i w naszym Kościele, który stale musi się odnawiać, odradzać, niczym przyroda odradza się co roku z nową mocą i siłą, dając nam kolejne impulsy do naszego działania.

Przyjmijmy więc dzisiaj, Drodzy, postawę modlicielską, otwórzmy się na działanie Ducha Świętego, złóżmy nasze ręce w akcie koncentracji na Tym, który do nas mówi i zanośmy każdego dnia modlitwę do Boga. Modlitwa jest nieustannym zanoszeniem hymnu do Boga, wychwalaniem Go, błaganiem i prośbą, modlitwą przyczynną – gdy prosimy za innych. Módlmy się za nasz Kościół, za dary Ducha Świętego w naszym Kościele, módlmy się o wzrost w naszych parafiach, o nowe powołania, o pogłębioną wiarę i pogłębianie naszej miłości w codziennym życiu z naszymi bliźnimi. Prośmy o ten największy dar, o największą cnotę, czyli o miłość chrześcijańską. Im więcej w nas będzie miłości wzajemnej, miłości bliźniego, tym bardziej będziemy w Kościele i społeczeństwie wyrażali chwałę Chrystusową. Pozwólmy, by to Kościół był miejscem działania Ducha Świętego, ale by On działał, to my musimy w tym Kościele BYĆ. Jeśli w kościele będą puste ławki, a my będziemy tylko przychodzić w wielkie święta, to jakże może ten Duch na nas oddziaływać? Jakże Bóg może do nas mówić, jeśli nie wznosimy naszych rąk do modlitwy, jeśli żyjemy tylko codziennością, czyli tym, o czym mówił Paweł – jeśli żyjemy długością, szerokością, wysokością i głębokością – naturalnymi wymiarami, które całkowicie, jako powszedniość, nas dominują?

Otwórzmy się, Drodzy, w modlitewnej postawie na działanie Ducha Świętego, a wtedy doświadczymy tego wszystkiego, o czym pisze Apostoł, doświadczymy, jak wielka jest Jego moc, jak wielkie jest Boże działanie wobec nas, doświadczymy Chrystusa w naszym życiu. Zegnijmy więc nasze kolana i przyjmijmy Boże działanie, a wtedy usłyszymy, że Pan wysłucha głosu naszego, że On będzie prawdziwie Tym, który nas prowadzi w codzienności i w chwilach szczególnych, w chwilach takich, jak ta, gdzie wspólnie śpiewamy: Temu zaś, który według mocy działającej w nas potrafi daleko więcej uczynić ponad to wszystko, o co prosimy albo o czym myślimy, temu niech będzie chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie po wszystkie pokolenia na wieki wieków. Amen.



comments powered by Disqus comments powered by Disqus