Kazanie wygłoszone przez ks. bp. Marcina Hintza w Koszalinie z okazji wprowadzenia nowej Rady Parafialnej

Kazanie wygłoszone przez ks. bp. Marcina Hintza w Koszalinie z okazji wprowadzenia nowej Rady Parafialnej

  Diecezja Pomorsko-Wielkopolska   |   Dodano:     14.03.2017 13:32

Kazanie wygłoszone przez ks. bpa Marcina Hintza w Koszalinie dnia 19 lutego 2017 roku w 2. Niedzielę przed postem – Sexagesimae z okazji wprowadzenia nowej Rady Parafialnej.

Tekst kazalny:

26.I mówił: Tak jest z Królestwem Bożym, jak z nasieniem, które człowiek rzuca w ziemię. 27.A czy on śpi, czy wstaje w nocy i we dnie, nasienie kiełkuje i wzrasta; on zaś nie wie jak. 28.Bo ziemia sama z siebie owoc wydaje, najpierw trawę, potem kłos, potem pełne zboże w kłosie. 29.A gdy owoc dojrzeje, wnet się zapuszcza sierp, bo nadeszło żniwo. (Mk 4,26-29).

Przewielebny Księże Radco, Drogie Siostry i Bracia w Jezusie Chrystusie,

jesteśmy w czasie poepifanijnym, w czasie przedpościa, w czasie, który jest pomiędzy radością z tego, że Bóg objawił się światu, a przygotowywaniem się na przeżywanie krzyża Golgoty – Wielkiego Piątku. Wsłuchaliśmy się w podobieństwo, które objaśnia nam istotę Bożego Królestwa, Królestwa, o którym tak wiele w tym roku słyszeliśmy podczas nabożeństw epifanijnego czasu. Owo Królestwo Boże zostaje przyrównane do człowieka, który zasiał ziarno do ziemi. Rzucił ziarno na grunt i ono daje owoc. W tej samej Markowej Ewangelii znajdujemy wcześniej inne, podobne podobieństwo, w którym panowanie Boga przyrównane jest do Siewcy. W objaśnieniu ziarno zostaje utożsamione, zidentyfikowane jako Słowo.

W naszym dzisiejszym tekście w centrum stoi jednak siewca i jego myśl. Siewca, a nie późniejszy los ziarna – jak to było w przypadku tej pierwszej przypowieści z Markowego, czwartego rozdziału. Mamy więc – mówiąc naszym językiem – rolnika, który wychodzi, by siać. Rzuca nasienie – ziarno w ziemię. Jego obraz zostaje nam nakreślony w bardzo prosty sposób: czy on śpi, czy wstaje w nocy i we dnie, nasienie kiełkuje i wzrasta, on zaś nie wie jak. Mamy więc obraz rolnika, który nie dba, nie troszczy się o dalsze losy ziarna zasianego na roli. Nie nawadnia, nie wytępia chwastów – kąkoli, ziarno rzucone wzrasta całkowicie bez jego udziału. Ta Jezusowa wizja wpisuje się w rozumienie tamtego, starożytnego świata, ale również żydowskiego przekonania, że to ziemia ma decydujący wpływ na plon i na wzrost. Siewca jest uczestnikiem pewnego procesu: sieje ziarno, ale tak naprawdę później żyje on normalnym rytmem swoich zadań, obowiązków i zajmuje się czymś innym. Jego czynności to: wstanie, spanie, dzień i noc, tygodnie i miesiące mijają, a ziarno rośnie całkowicie bez jego udziału. Siewca nie troszczy się ani nie martwi o wzrost. To wszystko jest w rękach siły zupełnie od niego niezależnej. Dzieje się bezrefleksyjnie. Ale ziarno wrzucone w ziemię kiełkuje i zaczyna wzrastać.

W naszej dzisiejszej przypowieści podkreśla się ową niewiedzę siewcy o tym, jak to się dzieje. I dla nas, Drodzy, pozostaje tajemnicą wzrost Bożego Słowa. Widzimy pewne procesy, których często nie rozumiemy. Tak jak dziecko też nie rozumie procesu wzrastania od ziarna po kłos. Prosty człowiek widzi ziemię, która sama z siebie powoduje wzrost i dojrzewanie ziarna. To jest automatyczne. W greckim tekście znajdujemy właśnie owo słowo: „sama z siebie” czyli automate – automatyzm wzrostu, który tutaj odwołuje się również do stworzenia świata według przekazu jaki mamy w 1. Księdze Mojżeszowej w pierwszym rozdziale. Doskonała, stworzona przez Boga ziemia, wydaje plon i daje człowiekowi to, co on potrzebuje. Ziemia jest odpowiedzialna za wzrost zasianego ziarna, a ziemia jest Bożym dziełem, czyli to Bóg, to Bóg sam daje człowiekowi to, czego on potrzebuje. Znaczenie nasze w tym procesie jest bardzo niewielkie. Ale nie można tego wszystkiego, Drodzy, ograniczyć do kwestii rolnika. Przecież to sam Chrystus opowiedział podobieństwo o ziarnie rzuconym w ziemię, by pokazać nam tajemnicę bogactwa przemian. Niesiemy sami w sobie zasiew Słowa i otrzymujemy plon – nasze życie. Jest rzeczą dobrą, że Markowe podobieństwo czytamy właśnie w czasie poepifanijnym, kiedy mówimy w sposób szczególny o objawieniu się, czyli o ukazaniu się Bożego Słowa całemu światu. Mówimy o tym, że Słowo dochodzi do człowieka, wcielone Słowo – Boży Syn – darowuje nam zbawienie. To jest również całkowicie bez naszej zasługi i naszego udziału. To jest to, do czego chcemy dzisiaj dotrzeć poprzez to Słowo, aby zobaczyć, że z naszym zbawieniem jest dokładnie tak, jak w myśleniu tamtych ludzi z plonami ziemi. My, zwykli, grzeszni ludzie, zostajemy obdarzeni czymś szczególnym: wzrostem wiary, darem wiary, która wzrasta w nas i daje obfity plon. Jest więc ziarno, jest zasiew – Słowo, które Bóg dał w świat, Słowo, które ciałem się stało i zamieszkało wśród nas. To Słowo, to ziarno, przynosi plon niezniszczalnego życia, życia wiecznego, doskonałego. To właśnie dokonało się w Synu Bożym, w Jezusie Chrystusie – w Tym, który został posłany przez Ojca, a był zapowiedziany przez proroków. On jest tym ziarnem naszego zbawienia, On dokonał w nas dzieła pojednania i odkupienia. I chcemy, by ta prawda do nas dotarła. Byśmy nie chlubili się z naszej wiary, z naszych dokonań w wierze i mieli świadomość, że to On prawdziwie w nas działa. Byśmy w tym poepifanijnym czasie, pomiędzy drogą od Betlejem do Golgoty, rozpoznali Słowo działające w świecie, Słowo, które ten świat przemienia w zupełnie niezrozumiały dla nas sposób.

Boże Królestwo, do którego przyrównał Jezus owo ziarno wrzucone do ziemi, wzrasta w cichości i bez wielkiego rozgłosu i zmierza ku owocowaniu w życiu jednostki, w życiu zboru – lokalnej społeczności, jaką wy tutaj w Koszalinie i we wszystkich filiałach tworzycie, daje owoc, który zmienia świat. Nam się wydaje to niemożliwe, a jednak! Słowo Boże zmienia świat: od mikrokosmosu, tych najmniejszych społeczności filialnych, parafialnych, poprzez świat, w którym żyjemy, czyli nasze wioski i miasta, aż do skali większej – skali naszego województwa, kraju, kontynentu i całego świata. Jezusa wielokrotnie pytano o to gdzie jest Królestwo. Gdy On rozpoczął nauczanie powiedział swoim słuchaczom: „Królestwo Boże jest pośród was, ziarno zostało zasiane, Słowo do was dotarło i Bóg powoduje w was samych wzrost”. To Królestwo to jest zamieszkiwanie Jezusa w nas samych – w Tym, któremu dano imię Jeszua, Jezus, co znaczy „Bóg jest zbawieniem”. Pierwotnie ową moc Jezusa, dziecięcia narodzonego w Betlejem, rozpoznali i dostrzegli nieliczni. Byli to wybrani: owi pasterze, prości ludzi z betlejemskich pól, ale także ci uczeni, elity tamtego świata, owi Mędrcy ze Wschodu, którzy dotarli, by złożyć Mu pokłon. Ale jest także Anna, jest Symeon, którzy rozpoznają w Nim Jezusa, czyli to, że Bóg jest naszym zbawieniem i zbawienie zamieszkało wśród nas.

W tajemniczy i często niezrozumiały dla nas sposób dokonuje się dzieło zbawienia – niczym wzrost owego ziarna. Choćby rolnik chciał robić nie wiadomo co i tak jest to w gruncie rzeczy od niego daleko niezależne: czy spadnie deszcz, czy ziarno wzrośnie, czy będzie chodził i patrzył dzień i noc – nic to nie zmieni. Czasami tak samo jest z naszym życiem, z Królestwem Bożym wokół nas, które wzrasta, a my możemy się tylko temu przypatrywać. Czy tylko? Czy nie możemy jednak coś zrobić? Pierwszym darem, jaki mamy w tym względzie, jest modlitwa – modlitwa o wzrost Bożego Królestwa. Tak jak dawniej pobożni rolnicy modlili się, gdy siali ziarno, dziękowali Bogu za plony, w chwilach trudnych – gdy przychodziły burze, nawałnice – wznosili ręce w modlitwie z prośbą do Boga o ratunek, tak i my możemy Boga prosić o wzrost Bożego Królestwa wśród nas. I patrząc na to podobieństwo możemy i my jednak pomagać wzrostowi: wtedy, gdy pojawiają się chwasty, kąkole, wtedy, gdy pole trzeba jednak nawodnić, by wspomóc ów wzrost. Bóg daje nam moc, zbawienie, ale chce byśmy my naszym życiem, naszymi czynami wspierali wzrost Bożego Królestwa. Jest w świecie wielka obfitość Słowa, o którym Bóg powiada nam przez proroka Izajasza w dzisiejszym tekście, który czytaliśmy w liturgii: „Tak jest z moim słowem, które wychodzi z moich ust: Nie wraca do mnie puste, lecz wykonuje moją wolę i spełnia pomyślnie to, z czym je wysłałem” (Iz 55,11). Słowo więc przede wszystkim wzbudza w nas wiarę: podczas nabożeństw, parafialnych spotkań, czynimy wszystko, by ta wiara rozwijała się i wzmacniała, by była zdolna przyjmować wielkie dary, którymi obdarza nas Bóg, dary zbawienia i by ta wiara, która jest nam dana w zasiewie zbawienia – w Jezusie Chrystusie – przynosiła w nas dobre owoce i by była dla nas nadzieją na to, że świat można prawdziwie przemieniać. I wtedy, gdy rolnik staje w obliczu przerażenia, doświadczenia i grozy, gdy widzi, że to, co zasiał może zostać zniszczone przez siły natury, wtedy wiara pozwala mu stanąć naprzeciw wszelkiego złego doświadczenia i wzmocnić go, tak jak kiedyś w Święto Dziękczynne Żniw modlono się, gdy plony były złe. W naszej liturgii do dzisiaj znajduje się modlitwa, która to wyraża, że przyjmujemy to, co nam Bóg daje jako doświadczenie i próbujemy uczynić z naszym życiem coś jeszcze więcej, by doświadczenie nas wzmocniło, a nie załamało.

Dzisiejsze podobieństwo z Markowej Ewangelii jest, Drodzy, bardzo radosne i pokazuje nam, że Bóg prawdziwie działa w tym świecie, niezależnie od nas On dokonuje swojego wielkiego dzieła zbawienia, On sieje Słowo, On daje wzrost, budzi w nas życie wiary. Rozprzestrzenia to, co dla nas wydaje się niemożliwe. I choć w dzisiejszym świecie tak wielu już ogłosiło koniec wiary i religii, całkowite zeświecczenie, czy rzeczywiście człowiek może obejść się bez duchowości, pobożności, bez tego, co określa jego miejsce w uniwersum? Wszystkie te proroctwa się nie spełniają, bo Słowo wciąż jest obecne i to sam Pan je zasiewa. Gdybyśmy zwątpili w to, że Pan jest prawdziwie Tym, który kieruje Kościołem, nasza wiara byłaby rzeczywiście pożałowania godna. Dlatego dzisiejsze podobieństwo tak bardzo chce nam uświadomić, że budowanie Królestwa Bożego, jego wzrost, nie zależy w pierwszym rzędzie od inicjatywy i zabiegów człowieka: że to nie człowiek może to wszystko zniszczyć i nie człowiek może to wszystko do końca zbudować. Człowiek jest ważny, ale nie najważniejszy, bo najważniejszy w tym wszystkim, w naszym życiu, najważniejszym powinien pozostać Bóg i nasza wiara w opatrzność, czyli w to, że On prawdziwie troszczy się o nasz świat. Daje co roku zasiew i plon, rzuca w ziemię Słowo i sprawia, że to Słowo w nas wzrasta. Możemy więc ufać, że Bóg troszczy się o duchowe życie każdego z nas i cierpliwie czekać na nasze duchowe owoce wiary, wierząc, że Pan jest pośród nas, jest w Swoim Kościele i w życiu każdego wierzącego. Niechaj ta ufna wiara będzie prawdziwie udziałem każdego z nas.

Amen.



comments powered by Disqus comments powered by Disqus