Kazanie ks. bp. Marcina Hintza wygłoszone w Słupsku na rozpoczęcie obrad Synodu DPW
Kazanie wygłoszone przez ks. bpa Marcina Hintza z okazji 160.lecia poświęcenia kościoła św. Krzyża w Słupsku oraz rozpoczęcia jesiennej sesji Synodu Diecezji Pomorsko-Wielkopolskiej KEA w RP, dnia 9 listopada 2019 roku, w kościele św. Krzyża w Słupsku.
Tekst kazalny: Łk 6,27-38 (wg przekładu Biblii Ekumenicznej).
27.Ale do was, którzy słuchacie, mówię: Miłujcie waszych wrogów. Dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą. 28.Błogosławcie tym, którzy was przeklinają i módlcie się za tych, którzy was znieważają. 29.Temu, kto cię uderzy w policzek, nadstaw i drugi, a temu, kto zabiera ci płaszcz, pozwól wziąć także koszulę. 30.Każdemu, kto cię prosi, daj, a od tego, kto zabiera twoją własność, nie żądaj zwrotu. 31.Postępujcie z ludźmi tak, jak chcielibyście, aby oni z wami postępowali. 32.Jeśli kochacie tych, którzy was kochają, co to za łaska? Przecież i grzesznicy kochają tych, którzy ich miłują. 33.Jeżeli dobrze czynicie tym, którzy wam dobrze czynią, co to za łaska? Przecież grzesznicy postępują tak samo. 34.Jeżeli pożyczacie tylko tym, od których spodziewacie się zwrotu, co to za łaska? Przecież grzesznicy pożyczają grzesznikom, aby tyle samo odebrać. 35.Wy natomiast kochajcie waszych wrogów, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego w zamian się nie spodziewając, a wasza nagroda będzie wielka i będziecie synami Najwyższego. On bowiem jest dobry dla niewdzięcznych i złych. 36.Bądźcie miłosierni, jak miłosierny jest wasz Ojciec. 37.Nie sądźcie, a nie zostaniecie osądzeni i nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni. Przebaczajcie, a będzie wam przebaczone. 38.Dawajcie, a będzie wam dane: miarę dobrą, ubitą, utrzęsioną i przelewającą się napełnią waszą kieszeń. Jaką bowiem miarą mierzycie, taką i wam odmierzą.
Drogie Siostry i Drodzy Bracia w Jezusie Chrystusie,
przeżywamy dzisiaj, podczas tego nabożeństwa, kilka wymiarów. Wymiar dla lokalnej społeczności naszej ewangelickiej parafii w Słupsku to przede wszystkim jubileusz 160 lat tego kościoła. Drugim wymiarem naszego nabożeństwa jest dziękczynienie za Synod, za społeczność naszej Diecezji. A trzecim, o którym wspomniał ksiądz proboszcz Wojciech Froehlich we wprowadzeniu, to nasze dziękczynienie za ziemską ojczyznę, gdyż wkrótce będziemy obchodzić Święto Niepodległości – już nie tak okrągłe, jak w zeszłym roku, ale wciąż dla nas bardzo ważne.
Trzy różne wymiary: przynależności do lokalnej społeczności parafialnej, przynależności do wspólnoty Kościoła Luterańskiego w Polsce, którą wyraża Synod i idea synodalności, i przynależności do ziemskiej ojczyny, która też ma dwa wymiary, kiedy mówimy o naszej lokalnej wspólnocie, o naszych wioskach, miastach, gminach, do których należymy, ale należymy także, jako mieszkańcy tego świata, jak to mówił Reformator – tego wymiaru królestwa ziemskiego – do wspólnoty państwowej, narodowej oraz, co coraz częściej podkreślamy, do społeczności naszego kontynentu, do społeczności Unii Europejskiej. Mówimy więc o trzech wymiarach naszej tożsamości: lokalnej, państwowej i tego europejskiego domu i za to wszystko chcemy dziś Bogu dziękować. Dziękować za nasz lokalny Kościół, za ten Dom Boży, tę świątynię, w której się znajdujemy, za naszą Diecezję i Jednotę Luterańską w Polsce, a tym samym za Światową Federację Luterańską, która łączy nas – ewangelików augsburskich – na całym świecie, dziękować za nasze domy, miasta, wioski i naszą ziemską ojczyznę.
Czy te wymiary mają charakter koncentryczny, nakładający się? To do dzisiaj jest przedmiotem sporu teologów. Ale dzisiejszy biblijny tekst chce nam zwrócić uwagę na coś szczególnego, a mianowicie: na czym powinno polegać nasze chrześcijańskie – już nie konfesyjne, ale po prostu chrześcijańskie – świadectwo? Czym powinno wyrażać się wobec tego zewnętrznego świata? I bez względu na to, czy będziemy mieli wizję, że te kręgi się nakładają, że są bardzo sobie bliskie, jak chcieli tego kalwiniści w Genewie, czy też wręcz odwrotnie – są rozdzielone, i zarówno państwo, jak i Kościół, to dwa zupełnie odrębne wymiary, bez względu na to jaką koncepcję przyjmiemy, wciąż ważne jest pytanie: jakie świadectwo składają chrześcijanie wobec świata, wobec tych, których Boże Słowo nazywa w naszym tekście grzesznikami? Jak mamy postępować, by być dobrymi świadkami Jezusa Chrystusa? To były pytania Jego uczniów, pytania, które wciąż są aktualne.
W dwóch synoptycznych Ewangeliach, w Ewangelii św. Mateusza i św. Łukasza, znajdujemy zbiory nauczań moralnych Jezusa. W Ewangelii Mateusza nazywamy je „kazaniem na górze”. To program, który wszystkie generacje chrześcijan zgłębiały bardzo dokładnie. A na drugim planie stoi ten zapis w Ewangelii Łukasza, który niektórzy nazywają „kazaniem na równinie”, albo, jak nazwał je nasz wybitny polski, luterański teolog, ks. prof. Manfred Uglorz, „kazaniem na polu”. Według tej koncepcji Jezus nie głosi Bożego Słowa z góry, jak u Mateusza, ale jest na równi ze swoimi słuchaczami, wchodzi z nimi w dialog. I zauważmy, Drodzy, że właśnie w tym Łukaszowym tekście, który przeczytaliśmy, ta myśl jest bardzo obecna poprzez pytania. Pytania, które tak naprawdę nie są pytaniami Jezusa, ale pytaniami nas, ludzi wierzących, pytaniami przeformułowanymi, by była już w nich zawarta odpowiedź. Jezus naucza, ale nie jest to nauka ex cathedra. Naucza w dialogu, w rozmowie, w relacji do drugiego człowieka.
Do was, którzy słuchacie, mówię: Miłujcie waszych wrogów. Dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą. Dla tradycyjnych Żydów takie myślenie musiało być co najmniej bulwersujące, dlatego że dla nich bliźni to był ktoś, kto przynależał do ich plemiennej wspólnoty, do rodu, do ziemskiej ojczyzny, był jednym z potomków 12 plemion Izraela. A Samarytanin, Rzymianin, czy inny Grek, to nie był bliźni. Rzymian nienawidzono jako okupantów, a relacje z ziemską ojczyzną w tamtych czasach były nieprawdopodobnie skomplikowane. Zeloci – dzisiaj nazwalibyśmy ich terrorystami – saduceusze, faryzeusze, wszyscy w różny sposób, mniej lub bardziej, współpracowali lub też, mówiąc dosadnie, kolaborowali z okupantami rzymskimi. A większość po prostu chciała jakoś w tym wszystkim przeżyć. Relacja do ziemskiego wymiaru ojczyzny, królestwa, była wtedy bardzo skomplikowana – to nie było wolne państwo. A mimo to, Jezus rozpoczyna od tak radykalnego sądu: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą, błogosławcie tym, którzy was przeklinają, was hejtują, mówiąc współczesnym językiem, którzy w różnych sferach pomawiają was, niszczą wasz wizerunek, wasze dobre imię, tych, którzy was znieważają”. To było radykalne żądanie. I pozostaje radykalne do dzisiaj. Bo każdy z nas dba o swoją godność, podmiotowość, o swój wizerunek, szczególne osoby publiczne – muszą to czynić, bo w ten sposób są wiarygodne. A mimo to, Jezus mówi do nas właśnie takie słowa. I podpowiada: jeżeli byśmy tak nie czynili, cóż osobliwego czynimy? Ta idea, nazwana przez polskiego teologa perison, czyli „osobliwość”, jest znakiem szczególnym Jezusowego nauczania w „kazaniu na górze”. Tak właśnie ks. Witold Benedyktowicz próbował nazwać to szczególne nauczanie Jezusa, które jest osobliwe przez to, że przekracza nasze ziemskie poczucie godności, sprawiedliwości i zwykłej ludzkiej etyki, opartej właśnie na relacji równości, sprawiedliwości, która wyrównuje, redystrybuuje, niweluje, ale nie jest sprawiedliwością radykalną, sprawiedliwością miłości wobec tych, którzy nas nienawidzą. To jest właśnie osobliwość chrześcijańskiej etyki, że na krzyżu Ten, który jest opuszczony, zhejtowany, znieważony, nie oddaje tym samym, ale pozostaje w relacji do Ojca, w modlitwie i na koniec potrafi jeszcze przebaczyć grzesznikowi całe jego życie. To Ten, który nie trzyma zadry w swoim sercu, ale potrafi wobec tych, którzy są w stosunku do Niego nie w porządku, okazywać sympatię, otwarcie, potrafi dzielić się tym co ma z innymi.
Jeśli kochacie tych, którzy was kochają, cóż osobliwego czynicie? Przecież i grzesznicy kochają tych, którzy ich miłują. Jak odnieść to, Drodzy, na te płaszczyzny, o których mówiliśmy? Płaszczyzny naszej lokalnej wspólnoty religijnej, parafii, wspólnoty Kościoła, lokalnej wspólnoty samorządowej, do której należymy i do wspólnoty państwowej naszej ziemskiej ojczyzny? Wszystkie one są miejscem, gdzie możemy składać świadectwo naszego życia. Podczas dzisiejszego Synodu będziemy mówili m.in. o idei powszechnego kapłaństwa. Nasze kapłaństwo, wszystkich, duchownych i świeckich, polega przede wszystkim na składaniu świadectwa naszym życiem o przynależności do Chrystusa, o tym, że te idee, o których mówimy, nie są tylko ideami, a zwiastowanie Bożego Słowa to nie historia idei, ale żywe Słowo, które ma dotrzeć do człowieka, do każdego z nas, w różnych wymiarach: dzieleniu się, w relacjach, w słowach, w czynach, w dziękczynieniu za to, co mamy. Bo z perspektywy historycznej, we wszystkich trzech wymiarach, naprawdę mamy za co dziękować.
Wy, jako lokalna społeczność ewangelicka w Słupsku, możecie być wdzięczni za to, co dzisiaj macie, za ten piękny kościół i zintegrowaną parafię. Pamiętam jak w roku 1995 byłem na praktyce parafialnej właśnie tu, w Słupsku. I co mnie najbardziej wtedy przeraziło, że jedni ewangelicy wchodzili do tego kościoła, a drudzy wychodzili i praktycznie ze sobą nie rozmawiali. Dwie ewangelickiej wspólnoty w jednym kościele nie mające ze sobą praktycznie nic wspólnego. Minęły lata i widzimy zintegrowaną, tak bardzo zintegrowaną społeczność, która tak bardzo dba o swój kościół. I drugie wydarzenie, które chcę dziś również przypomnieć w tym miejscu, które wywarło na mnie wielkie wrażenie, ale już w pozytywnym sensie, to wtedy, gdy wprowadzałem w urzędowanie pierwszego po wojnie proboszcza tej parafii, ks. Wojciecha Froehlicha, tego, który zdecydował się być wybranym proboszczem tej właśnie diasporalnej parafii. To wspaniałe świadectwo waszej wspólnoty, integracji i wzajemnego budowania się. Naprawdę, wy, jako ewangelicy Ziemi Słupskiej, macie za co dziękować dzisiaj Bogu. Nie tylko za ten kościół, ale przede wszystkim za żywą wspólnotę, w której są dzieci, dorośli, muzykujący, są starsi, którym udzielana jest pomoc diakonijna, a Słupsk jest siedzibą dyrektora Diakonii naszej diecezji.
Mamy też za co dziękować Bogu jako Synod diecezjalny, jako Diecezja, jako wspólnota o zasięgu ponadlokalnym. Tak bardzo diasporalna, tak bardzo rozrzucona po wielu fragmentach naszego kraju, nie tylko po Pomorzu, Wielkopolsce, ale po Ziemi Elbląskiej, po wielu fragmentach, które mają taką, czy inną lokalną tożsamość, a tworzą jedną diecezję sióstr i braci w Chrystusie. Za ten Synod, za dzisiejsze synodalne obrady i za codzienną pracę w naszych parafiach, mamy obowiązek być wdzięczni Bogu. Dziękujemy za naszą niepodległą ojczyznę, za to, że nie mamy takich problemów jak saduceusze, faryzeusze, zeloci, dwa tysiące lat temu. Za to, że możemy ją budować, służyć jej i dziękować za nasze piękne miasta, piękniejące wioski, za to, że możemy się spotykać, komunikować, wymieniać doświadczeniami i być dumni z naszego europejskiego domu. Za to wszystko powinniśmy dzisiaj być Bogu wdzięczni, a tę wdzięczność okazywać naszym życiem, także w zasadzie perison, w owej osobliwości, owym naddatku wobec tego, co inni czynią jako przyzwoite. Bo przyzwoitość dla chrześcijanina to zbyt mało. Jeśli nie ma w nim miłosierdzia, miłości, to jest wciąż, mówiąc językiem Łukasza, zwykłym grzesznikiem. Dopiero przekraczając granicę przyzwoitości, traktując innych jako siostry i braci w Chrystusie Panu, nawet wtedy, gdy kogoś nie lubimy, dopiero odnosząc to do wszystkich ludzi, bez względu na ich kolor skóry, poglądy polityczne, religijne, możemy powiedzieć, że jest to przekraczanie barier, granic i czynienie czegoś osobliwego.
Bo osobliwością Bożej sprawiedliwości jest miłość, a nie odpłata. Bo tym szczególnym, co jest w Jezusie Chrystusie, jest miłosierdzie, bo tym, co jest specyficzne dla Niego, jest przekraczanie wszelkich barier i granic. I w „kazaniu na górze”, i w „kazaniu wśród równych”, On do tego nas zaprasza i obiecuje nam życie wieczne w swoim Królestwie.
Amen.