Kazanie wygłoszone przez ks. bp. Marcina Hintza w Rypinie 22.09.2020

Kazanie wygłoszone przez ks. bp. Marcina Hintza w Rypinie 22.09.2020

  Diecezja Pomorsko-Wielkopolska   |   Dodano:     09.10.2020 18:28

Kazanie ks. bp. Marcina Hintza wygłoszone w kościele w Rypinie podczas Diecezjalnej Konferencji Księży DPW dnia 22 września 2020 roku.

 

Tekst kazalny według przekładu Biblii Ekumenicznej: 2. List św. Pawła do Tymoteusza 1,7-10

7. Nie dał nam bowiem Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i rozsądku.

8. Nie wstydź się więc świadectwa naszego Pana ani mnie, Jego więźnia, lecz znoś trudy dla Ewangelii, wspierany mocą Boga.

9. On nas wybawił i powołał świętym powołaniem, nie na podstawie naszych uczynków, ale zgodnie ze swoim postanowieniem i łaską, daną nam odwiecznie w Chrystusie Jezusie,

10. ukazaną zaś teraz, przez objawienie się naszego Zbawiciela, Chrystusa Jezusa, który zniszczył śmierć, a życie i nieśmiertelność rozświetlił przez Ewangelię

 

Drodzy Bracia w urzędzie, Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,

Paweł pisze, do nas – duchownych i do nas – świeckich: dał nam Bóg ducha mocy i miłości. To słowo było skierowane pierwotnie do ucznia Pawłowego, w tym jakże osobistym liście napisanym przez Pawła. Ale nie jest ono skierowane tylko do tych, którzy pełnią posługę zwiastowania Słowa. Mówiąc dzisiejszym językiem jest to słowo nie tylko do wyświęconych, ordynowanych duchownych, ale do wszystkich chrześcijan, gdyż nasza tradycja chrześcijańska podkreśla tak bardzo ideę powszechnego kapłaństwa wszystkich wierzących, wszystkich ochrzczonych. To słowo ma nam więc otworzyć nasze serca i nasze umysły na przeżywanie rzeczywistości, która jest tworzona przez Ducha Świętego w Kościele, na Boże działanie pośród ludzi, a w sposób szczególny manifestujące się w życiu lokalnej parafii, konkretnego zboru, gdzie obecny jest Ducha Święty i działa.

Paweł pisze do Tymoteusza, aby go wzmocnić, aby dodać mu sił i pokazać mu, że jego misja ma sens. Jego – czyli Pawła i jego – czyli Tymoteusza. Przypomina mu więc o działaniu Ducha Świętego, który prowadzi do Chrystusa, a w Chrystusie prowadzi wszystkich wierzących do zbawienia. Przypomina o powołaniu, powołaniu do życia w Kościele, powołaniu do służby i wreszcie stawia konkretne pytania: jak to jest dzisiaj, pośród nas, jeśli chodzi o obecność Ducha Bożego, tu i teraz, Ducha działającego w lokalnej wspólnocie, społeczności, o którym sam Zbawiciel mówił, że będzie Parakletem, czyli Pocieszycielem i zarazem Orędownikiem? Dzisiaj Paweł z Tarsu nazywa Go w sposób szczególny Duchem Mocy, by w naszym życiu była moc, by promieniowała, by z wiary wynikały nie tylko słowa, ale także i działanie, i by nasze życie było świadectwem trwania w nadziei, w nadziei, którą zostaliśmy obdarzeni. Bo rzeczywiście On, Chrystus, to wszystko dla nas uczynił, nas powołał, ukształtował w wierze, byśmy my dalej składali dobre świadectwo wiary. Paweł więc pisze: Nie wstydź się więc świadectwa naszego Pana ani mnie, Jego więźnia, lecz znoś trudy dla Ewangelii, wspierany mocą Boga.

Jak to jest, Drodzy, z naszym powołaniem? Z naszym powołaniem do służby w Kościele, które, tak jak tutaj jesteśmy na naszej konferencji duchownych, miało miejsce tak wiele lat temu. Jak to jest z nowymi powołaniami do służby w Kościele? Gdy patrzę na studentów, którzy rozpoczynają studia teologii ewangelickiej dzisiaj, w ostatnich latach, to na początku drogi widzę zwykle kilkunastu młodych ludzi. Mniej więcej połowa kończy studia pierwszego stopnia, nie wszyscy rozpoczynają studia drugiego stopnia, a do służby, na praktykę, idzie jeden, dwóch, dwoje, a w tym roku, spośród kończących 5-ty rok, nikt nie zgłosił się do tego, by rozpocząć kościelną praktykę. Jak to jest więc z powołaniami, z naszym świadectwem? Czy młodzi ludzie widząc nasze postawy, nasze słowa, są motywowani, czy wręcz odwrotnie – znajdują w nas demotywację do wstąpienia w drogę służby w Kościele?

Studenci zwykle mówią, że boją się trudów. Boją się tego, co ich czeka w przyszłości w zsekularyzowanym świecie. Tak często słyszę te słowa o tym, że wiara coraz bardziej się prywatyzuje, staje się sprawą jednostek, a nie wspólnoty, a przecież działanie Kościoła jest adresowane do wspólnoty, do budowania właśnie lokalnej społeczności, ludzi wyznających te same wartości, te same idee i patrzących w przyszłość z taką samą nadzieją. I wtedy ten pierwotny młodzieńczy zapał, który prowadził jednego i drugą do studiów, gdzieś zanika, gaśnie, następuje kryzys i pójście zupełnie inną drogą. Dlatego te Pawłowe słowa powinny dać nam wzmocnienie i być punktem odniesienia. One nie tylko są adresowane do młodego Tymoteusza, ale do wszystkich w służbie kościelnej w każdym wieku. Nie tylko do duchownych, ale do członków rad parafialnych, synodów diecezjalnych, synodu Kościoła, do służących w różnych funkcjach w Kościele – by nie upadali na duchu, a mówiąc dawnym językiem, by czuli powołanie i nie wstydzili się świadectwa o Panu naszym.

Wczoraj wieczorem, gdy tuż przed snem włączyliśmy z żoną telewizor, udało nam się znaleźć irlandzki film, pt. „Kalwaria”, mówiący o sytuacji Kościoła katolickiego w Irlandii na przykładzie starszego duchownego, który spotyka się w swojej lokalnej, małej społeczności, z nieprawdopodobnym odrzuceniem. To odrzucenie jest wynikiem świadectwa lokalnego Kościoła, który nie potrafił sobie poradzić z problemem pedofilii, mówiąc dzisiejszym językiem, zamiatał wszystko pod dywan i udawał, że nic się nie stało. Aż nastąpiło takie przesilenie w społeczeństwie, że ludzie nawet w małych, lokalnych, wiejskich społecznościach, zaczęli się zupełnie odwracać od Kościoła – właśnie z powodu złego świadectwa, świadectwa, które stało się antyświadectwem o Panu naszym. Odrzucenie duchownego, który idzie do wszelkich środowisk: do szpitala, do więzienia, do dzieci, do młodych, do starych, wszędzie spotyka się z odrzuceniem, dezaprobatą i wyśmianiem, bo wspólnota, jako całość, złożyła złe świadectwo.

To dla nas, Drodzy, wielkie memento. Ten świat, w którym żyjemy, ponowoczesny świat Europy, staje się sobie coraz bliższy. Co prawda w czasie pandemii odczuliśmy znowu, że są granice, że podróżowanie wcale nie jest takie proste jak nam się wydawało, ale ideowo żyjemy w jednym tyglu. I doświadczenia z innych krajów, z innych kontekstów, powinny być dla nas memento, zawołaniem, byśmy spojrzeli na siebie, na swoje świadectwo. Byśmy idąc do chorych, do więźniów, do dzieci, do młodzieży, do dorosłych i sędziwych, nieśli świadectwo o Panu naszym wsparci mocą Boga. Jak pisze Paweł, byśmy budowali to nasze świadectwo nie na podstawie naszych uczynków, lecz mieli świadomość, że nasze powołanie jest czymś zewnętrznym, co nas spotkało, wyróżniło, w łasce danej nam w Chrystusie Jezusie, i byśmy będąc odrzucani, pewnie coraz częściej będąc wyśmiewani, nie upadali na duchu, lecz potrafili składać świadectwo, bo prawdziwa wiara nigdy nie milczy, a jeśli mówimy, że mamy w sobie miłość, to nie możemy jej zamykać tylko dla swojej rodziny i najbliższego kręgu. Miłość, wiara, nadzieja, muszą być stale obecne w naszych zborach, w naszych parafiach – jeśli tam one będą, to możemy wychodzić na zewnątrz, możemy gromadzić się wokół Słowa i składać dobre świadectwo, tak jak to jest, Drodzy, wśród Was – parafian w Rypinie. Te remonty, które robicie, to nie jest tylko po to, by było pięknie, ale by składać również świadectwo naszej obecności właśnie w tym miejscu: Tu jest kościół ewangelicki, tu jesteśmy i chcemy mówić o Chrystusie, o naszym Panu, mówić o dziele Ducha Świętego, który nas powołuje, gromadzi i daje możność składania świadectwa. Świadectwa, które jest często odrzucane, bywa wyśmiewane, bywa niezrozumiane i wskazywane jako obce. Ale, Drodzy, tak samo było przecież z Pawłem i z Tymoteuszem, którzy szli po rzymskim i greckim świecie głosząc zmartwychwstanie. Zmartwychwstanie, które tak pięknie jest ujęte w tekście dzisiejszej Ewangelii. Ta idea była zupełnie obca tamtemu światu, który wierzył w metempsychozę, wędrówkę dusz i w coraz to nowe wcielenia. A oto oni idą i mówią: „w Jezusie Chrystusie jest życie i zmartwychwstanie, On jest pierwszym, który zmartwychwstał dając nam nadzieję”. I tak Paweł, jego uczniowie, a później uczniowie uczniów, szli do obcych sobie miejsc, obcych sobie miast, wiosek, tak jak i my jesteśmy często powołani z jednego kontekstu do zupełnie innego, by w mocy ducha i miłości prowadzić innych.

Ale by to było możliwe musimy mieć w sobie tę moc, o której pisze dzisiaj do nas Paweł. Musimy dbać o własny wzrost duchowy, jako bracia w urzędzie wzajemnie się wspierać, a nie zazdrościć, być dumnymi z tego, co udało się naszemu koledze, koleżance, cieszyć się ze wzrostu, który ma miejsce w danym miejscu i wzajemnie się wspierać, troszczyć się na co dzień o swoją duchową formację, o swoją wiarę, o swoją teologiczną wiedzę, i trwać w modlitwie, trwać w społeczności Ducha Świętego w Jezusie Chrystusie. Bo Bóg naprawdę nie dał nam ducha bojaźni, ale obdarzył nas Duchem wielkiej mocy i miłości, dał nam odwagę i wierność, byśmy stali w świadectwie i nie wstydzili się Ewangelii Chrystusowej. A gdy przychodzą momenty zwątpienia, kryzysy, byśmy znaleźli wzajemnie u siebie wsparcie, byśmy byli prawdziwie dla siebie braćmi i siostrami w Chrystusie, którzy podnoszą tych, którzy upadli, którzy wzmacniają słabych i mówią o źródle, które nigdy nie wysycha, a jest nim Duch Święty. I choć dla wielu współczesnych to, co będziemy głosić będzie głupstwem, zabobonem, dla innych będzie zbyt wymagające, nazywane zgorszeniem, to dla tych, którzy szukają głębi, będzie mocą Bożą ku zbawieniu. Bo ratunek dla ludzkości, czyli po grecku mówiąc – zbawienie – nie przyniesie żadna ludzka mądrość, tylko to, co jest z Boga, tylko to, co jest z prawdziwej głębi, z głębi naszego bytu, z prawdziwej transcendencji, którą nazywamy Bożą opatrznością, Bożą łaską i miłością.

Trwajmy, Drodzy, przy tym świadectwie, niezależnie od tego, co nas spotyka, mimo doświadczeń, różnego rodzaju wyzwań i odrzuceń, nie wstydźmy się świadectwa o Panu naszym, gdyż jesteśmy wsparci mocą Boga, który nas wybawił i powołał powołaniem świętym.

Amen.



comments powered by Disqus comments powered by Disqus