Kazanie bp. Marcina Hintza wygłoszone w Bydgoszczy z okazji jubileuszu 100-lecia parafii

Kazanie bp. Marcina Hintza wygłoszone w Bydgoszczy z okazji jubileuszu 100-lecia parafii

  Diecezja Pomorsko-Wielkopolska   |   Dodano:     31.03.2022 21:01

W 4. Niedzielę Pasyjną Laetare 27 marca 2022 roku w Bydgoszczy odbyło się uroczyste nabożeństwo z okazji jubileuszu 100-lecia bydgoskiej parafii połączone z wprowdzeniem nowej Rady Parafialnej.

Z tej okazji kazanie podczas nabożeństwa wygłosił Zwierzchnik Diecezji Pomorsko-Wielkopolskiej, ks. bp Marcin Hintz.

Poniżej znajduje się tekst kazania.

Tekst kazalny: 2 Kor 1,3-7

3. Błogosławiony Bóg i Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiego pokrzepienia,

4. Ten, który nas pokrzepia w każdym naszym ucisku, abyśmy sami mogli pokrzepiać tych, którzy są w jakimkolwiek ucisku, pokrzepieniem, którym sami jesteśmy pokrzepiani przez Boga.

5. Jak bowiem wzrastają w nas cierpienia Chrystusa, tak też przez Chrystusa wzrasta nasze pokrzepienie.

6. Jeśli więc doznajemy ucisku – to dla waszego pokrzepienia i zbawienia, i jeśli otrzymujemy pokrzepienie – to dla waszego pokrzepienia, które sprawia, że znosicie z cierpliwością te same cierpienia, których i my doznajemy.

7. A nasza nadzieja co do was jest mocna, bo wiemy, że tak jak jesteście współuczestnikami cierpień, tak i pokrzepienia.

 

Przewielebni Księża, Czcigodna Rado Parafialna, Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!

Według czasu liturgicznego znajdujemy się w połowie naszej drogi w kierunku Golgoty, w połowie pasyjnego czasu. Jest dzisiaj 4. Niedziela Pasyjna Laetare, która zgodnie z tym, co śpiewaliśmy w Introicie, mówi nam o radości z Jeruszalaim, z Jerozolimy. Radości swoistej, bo, jak niektórzy mówią, radości poprzez łzy. To także ukazuje nam dobitnie dzisiejszy tekst z Listu św. Pawła do Koryntian. Radość z dzisiejszego wydarzenia, dziękczynienie za 100 lat istnienia parafii, wprowadzenie nowej Rady Parafialnej.

Ale to dzisiejsze wydarzenie ma miejsce w określonym kontekście. Minął miesiąc od rozpoczęcia wojny w Ukrainie – wydarzenia, które szczególnie porusza nasze serca i umysły. Porusza nas bardzo, otwiera nasze granice, nasze domy, nasze parafie na tych, którzy są w szczególnej potrzebie. I otwiera nas na wspólną modlitwę o pokój, pokój dla nas i całego świata. O to modlimy się w naszych parafiach, na placach naszych miast, we wszystkich kościołach. To nas łączy ponad barierami, łączy nas w ekumenicznej, czyli światowej wspólnocie: doświadczenie cierpienia innych, to, o czym pisze dzisiaj do nas Apostoł Paweł i modlitwa.

Apostoł Paweł modlił się przez całe życie, a mówiąc dokładniej od momentu swego nawrócenia pod Damaszkiem, od tego dnia, gdy spotkał go na jego drodze Jezus. Paweł pełen był złości, gniewu i – nie bójmy się powiedzieć – nienawiści. Pałał realną nienawiścią do wyznawców Jezusa, chciał ich uwięzić i sprawić, by cierpieli za to, że opowiedzieli się po stronie Tego, który zmarł na krzyżu. A oto Ten Zmartwychwstały wszedł na jego drogę, przeciął jego plany i Damaszek nie stał się miejscem łapania więźniów, lecz miejscem nawrócenia, modlitwy i początku misji, którą w historii Kościoła nazywamy misją Apostoła Narodów. Paweł odbył trzy wielkie podróże misyjne, o których dzieci uczą się wciąż na lekcjach religii i nauce konfirmacyjnej. Odwiedzał poszczególne miasta, głosił Słowo i zakładał chrześcijańskie wspólnoty – wtedy jeszcze nie nazywane parafiami – społeczności, w których się modlono, słuchano Słowa i spożywano eucharystyczne dary. Szczególne miejsce w tych podróżach Apostoła Pawła zajmuje miasto Korynt – wielki, portowy ośrodek, tygiel kultur, języków i religii. Do Koryntian Paweł posyłał swoje listy. Jak pokazują współczesne badania egzegetyczne, Paweł napisał takich listów, prawdopodobnie, aż sześć. Pocieszał w nich, przekonywał, budował wiarę, a gdy trzeba było, także pouczał jak należy postępować i zwracał się do Koryntian ze słowami otuchy.

Ale te listy są, Drodzy, także świadectwem pytań, wątpliwości i dotykają ważnego problemu, jakim jest cierpienie, współodczuwanie tego uczucia i czerpanie z niego mocy. Paweł we wstępie do 2. Listu do Koryntian, w kanonicznej wersji, mówi nam o tym, co go spotkało, o swoich cierpieniach, o tym, co doznaje, o ucisku. Jest to odpowiedź na głosy z Koryntu, troskę Koryntian o los tego, który założył ich wspólnotę, o ich apostoła, nauczyciela, o los człowieka, Pawła, który cierpi. A rzeczywiście Pawła za to, co głosił, wielokrotnie spotykały różnorakie nieprzyjemności, cierpienia i – mówiąc dawnym językiem – uciski. Koryntianie są zasmuceni, a Paweł pisze do nich: „jeśli to mnie spotyka, to dla was, dla waszego pocieszenia i zbawienia”. Bo to jest świadectwo, jego świadectwo wobec wszystkich ludzi, a szczególnie wobec tych, którzy są połączeni z nim modlitewnym kręgiem i wspólnymi doświadczeniami.

Paweł nie odrzuca cierpienia, jak czyni to tak często współczesna kultura. Jeśli przyjrzymy się reklamom w Polsce, to bardzo szybko zauważymy, nie trzeba badań, że tak wiele jest przekazu mówiącego do nas: „sięgnijcie po leki, różnego rodzaju środki, by w ten sposób przezwyciężyć ból, stać się piękniejszym, młodszym, by odciąć impulsy, doznania, których doświadczamy”. Współczesna kultura buduje w nas obraz człowieka wiecznie uśmiechniętego, pogodnego, zdrowego, wysportowanego, gdzie dla tych, którzy cierpią, którzy mają zdrowotne problemy, nie ma miejsca. Dopiero w ostatnich latach, można powiedzieć, coś się zmienia. Gdy budujemy podjazdy dla osób niepełnosprawnych, gdy wreszcie w środkach komunikacji odnajdujemy dla nich ułatwienia, ale idzie to wciąż bardzo ciężko. Bo w kulturze konsumpcyjnej budujemy obraz doskonałego fizycznie i mentalnie człowieka, który, gdy sobie z tym nie radzi, sięga po środki farmakologiczne, by zagłuszyć ból, a gdy to nie pomaga, to sięga dalej, po kolejne zagłuszacze egzystencjalnych problemów. Sięga po alkohol, narkotyki, hazard, po inne odurzające środki, by zapomnieć o egzystencjalnych pytaniach, by je zagłuszyć. Paweł nam mówi dzisiaj: „nie tędy droga współczesny świecie”. Do głębi człowieczeństwa należy i radość, i ból.

Doświadczenia, utrapienia, które nas spotykają, które spotykają innych, mogą być szansą dla nas, byśmy zmieniali świat. Ufamy dzisiaj w Polsce, że tak właśnie jest. Że możemy otworzyć nasze serca, nasze domy, nasze parafie na ludzi, którzy stracili swoje domy, którzy uciekają przed wojną i są w wielkiej potrzebie. Nie bójmy się tego powiedzieć –  którzy cierpią, którzy są uciskani, którzy dzielą te doświadczenia, o których pisze w dzisiejszym tekście do nas Apostoł Paweł. To jest dla nas szansa. Tak, Drodzy! Nie dla nich, ale dla nas! Byśmy spojrzeli inaczej na swoją egzystencję, na to, co mamy na co dzień, by być wdzięcznym Bogu za nasze domy, mieszkania, szkoły, zakłady pracy, teatry, na które nie spadają bomby, za nasze kościoły, gdzie możemy – tak jak dzisiaj – bezpiecznie się gromadzić. By być Bogu wdzięcznymi za to, co mamy, za każdy dzień i za każdą noc. Nawet jeśli jest w nas cierpienie, jakiś ucisk, możemy go porównać z doświadczeniem naszych sąsiadów i tak jak Paweł rozpoznać w tym przestrzeń do działania, sposobność, by pomagać jeszcze tym, którzy są słabsi. To nie chodzi o jakąś apoteozę cierpienia, że musimy cierpieć, aby coś szczególnego doświadczyć. Ale to jest moment, by pewne rzeczy móc przemyśleć i może przewartościować, może zrezygnować częściowo z jakiejś strefy naszego komfortu, by móc podzielić się z innym człowiekiem.

To doświadczenie Europy wpisuje się, w naszej chrześcijańskiej myśli, bardzo głęboko w czas pasyjny, w okres wielkiego postu, gdy mówimy o naszej pielgrzymce z apostołami i z Jezusem do Jerozolimy. Musimy zawsze widzieć w perspektywie koniec tej drogi: wzgórze Golgoty i krzyż. Tak wiele pięknych pieśni, które były dzisiaj śpiewane, wskazuje właśnie na krzyż, na Golgotę, na te pasyjne doświadczenia. I tam, na krzyżu, widzimy Drodzy, że Jezus, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, wszystko przezwycięża. On pokonuje ogromne cierpienie, pokazuje nam drogę i Boskości, i człowieczeństwa zarazem. To idzie tak daleko, że ów obcy człowiek jest w stanie rozpoznać w Nim Boga – rzymski, wrogi żołnierz. Żołnierz tak znienawidzony w Jerozolimie mówi: „Zaprawdę, Ten był Synem Bożym”, składając świadectwo, którego przerażeni uczniowie nie byli wtedy w stanie wypowiedzieć. A on, widząc, że naprawdę dobro zwycięża, mówi te słowa. I to nam pokazuje, że przemoc nie jest drogą rozwiązywania konfliktów, do niczego nie prowadzi. Jezus na krzyżu jest orędownikiem pokoju i pojednania, wskazuje nam drogę, którą i my możemy kroczyć. Czasem niełatwą, ale nie znaczy, że nie przynoszącą radości i satysfakcji.

Paweł więc pisze do nas: Jeśli więc doznajemy ucisku – to dla waszego pokrzepienia i zbawienia, i jeśli otrzymujemy pokrzepienie – to dla waszego pokrzepienia (…) A nasza nadzieja co do was jest mocna. To bardzo ważne Słowo. Byśmy potrafili i my spojrzeć jak Apostoł z nadzieją w przyszłość. Byśmy nie szukali kolejnych znaków, kasandrycznych znaków tego, co może dalej na Europę się rozlać. Ale byśmy naszą modlitwą, naszą postawą, działaniem, przyczyniali się do budowania pokoju, wierząc, że modlitwa ma naprawdę moc, potrafi zmieniać nawet najbardziej zimne serca. Ten wrogi żołnierz rozpoznał w Jezusie na krzyżu Bożego Syna – to znak, że i inni mogą rozpoznać drogę prawdy i pokoju.

Taka jest nasza nadzieja, nadzieja na pokój w Europie, pokój w Ukrainie i pokój w naszych sercach.

Amen.



comments powered by Disqus comments powered by Disqus